09.04. Dżuba (PAP/Reuters, AP) - Pięciu członków misji pokojowej ONZ i siedmiu cywilów zginęło we wtorek w zasadzce w prowincji Jonglei na wschodzie Sudanu Południowego. Konwój ONZ został zaatakowany przez uzbrojonych rebeliantów.
Członkowie misji pokojowej ONZ, którzy zginęli w zasadzce, to obywatele Indii. Konwój liczył 32 osoby - poinformowało indyjskie MSZ. W Sudanie Południowym stacjonuje 2200 indyjskich funkcjonariuszy.
Co najmniej dziewięć innych osób, które pracowały dla ONZ, zostało rannych, a kilka kolejnych uznano za zaginione - podała szefowa oenzetowskiej misji w Sudanie Południowym (UNMISS) Hilde Johnson. "Ten atak nie odstraszy sił pokojowych, które będą kontynuowały swoją pracę i wspierały władze Sudanu Południowego w celu utrzymania pokoju w tym kraju" - dodała Johnson.
Rzecznik prasowy południowosudańskiej armii pułkownik Philip Aguer o atak oskarżył grupę rebeliantów dowodzonych przez Davida Yau Yau, z którymi oddziały rządowe walczą od sześciu miesięcy. Pułkownik poinformował również, że do ataku na konwój doszło pomiędzy miastami Pibor i Bor. Według Aguera rebelianci dozbrajani są przez Sudan. Przywódcy z Chartumu zaprzeczają tego typu oskarżeniom.
Ponad 150 osób zginęło w zeszłym miesiącu w prowincji Jonglei w bitwie pomiędzy południowosudańską armią a rebeliantami Yau Yau. Według radia powiązanego z bojownikami podjęli oni walkę w odwecie za nadużycia popełnione przez władze podczas programu rozbrajania w Jonglei.
W 2005 r. w Sudanie zakończyła się wojna domowa pomiędzy północą a południem. Sześć lat później dzięki zapoczątkowanemu po wojnie procesowi pokojowemu Sudan Południowy ogłosił niepodległość.
Po dwóch latach od formalnego oderwania się od Chartumu nowo powstałe państwo jest wciąż niespokojne ze względu na wewnętrzny chaos, powszechne akty przemocy i nieustabilizowane relacje z sąsiadem z północy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.