- Sekty satanistyczne i ekonomiczne doskonalą swoje metody werbunku - przestrzega Dariusz Pietrek, koordynator Śląskiego Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych przy Katolickim Centrum Edukacji Młodzieży "Kana" w Katowicach.
Sekty ekonomiczne to firmy, stosujące nieetyczne metody pracy. Dawniej chodziło głównie o to, że pracownik sam musiał najpierw kupić produkty, które następnie rozprowadzał. Towarzyszyło temu zwykle szkolenie, podczas którego wmawiano werbowanym, że są świetni i że dadzą radę to zrobić. Rzeczywistość często okazywała się jednak inna. Teraz – jak mówi Dariusz Pieterek - mechanizm nieco się zmienił. Sekty ekonomiczne zarabiają na sprzedawaniu swoim adeptom nie towarów, ale wiedzy o tym, jak je rozprowadzać. Są to niby materiały szkoleniowe w postaci książek czy płyt, które mają rzekomo pomóc w zdobyciu kwalifikacji, a tak naprawdę służą pomnożeniu zysków firmy. Pewne zmiany zaszły w ostatnich latach w werbunku do sekt satanistycznych. Ich przywódcami są coraz częściej osoby o wyższym wykształceniu, a nie – jak to bywało - uczniowie zawodówek. Nowe niebezpieczeństwo polega na tym, że potencjalnie adepci wtajemniczani są stopniowo i bardzo późno dowiadują się o prawdziwym obliczu grupy, do której należą.
Co najmniej 17 osób zginęło, gdy zawaliła się kopalnia koltanu, dziesiątki wciąż są pod gruzami.
Przez dwa dni jurorzy będą oceniać malunki, a w niedzielę ogłoszą werdykt.
Duchowni udadzą się do Anglii, Irlandii, Niemiec oraz Norwegii.
Przestrzegł też przed możliwymi konsekwencjami tej technologii dla rozwoju dzieci i młodzieży.
Aktywiści płacą nakładane na nich grzywny i kontynuują proceder.
W ocenie ZPP obecna sytuacja związana z płacami pracowników ochrony zdrowia jest nieracjonalna.