Specjalista w dziedzinie okultyzmu, o. Joseph Verlinde skrytykował książki "Harry Potter" i "Kod Leonardo da Vinci", uznając je za niebezpieczne.
Przybyły z Francji zakonnik wygłosił 4 marca w Wyższym Seminarium Duchownym w Kaliszu wykład nt. New Age i postmodernizmu. O. Verlinde zaznaczył, że od momentu pojawienia się "Harry Pottera" wielu ludzi chce odbywać "podróże astralne". Bardzo wiele osób uzależnionych jest od wróżenia i jasnowidztwa. O. Verlinde wskazał, że osoby praktykujące spirytyzm nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie się z nim wiąże i w kilka miesięcy będą mieć problemy psychologiczne i duchowe, a nawet mogą znaleźć się w szpitalu psychiatrycznym. Podkreślił, że duże spustoszenie wprowadziła książka "Kod Leonardo da Vinci". "Celem tej książki jest odkrycie rzekomego kłamstwa Kościoła. Jest ona napisana w sposób inteligentny i przekonywujący. Ta książka chce zdyskredytować chrześcijaństwo poprzez skandalizujące teorie" - mówił o. Verlinde. Dodał, że wielu anglikanów po przeczytaniu tej książki odeszło ze swego Kościoła. "Prośmy Boga o prostotę serca, byśmy potrafili odrzucać uczone bajki" - wezwał zakonnik. Po wykładzie odpowiadał on na pytania dotyczące m.in. radiostezji, horoskopów. O. Joseph Marie Verlinde jest kapłanem i zakonnikiem, założycielem wspólnoty "Rodzina św. Józefa". Wykłada na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu w Lyonie oraz w Instytucie Chemii i Fizyki Przemysłowej w Wyższej Szkole Inżynieryjnej. Z racji swego doświadczenia jest uznanym autorytetem w dziedzinie okultyzmu. W młodości odszedł od wiary katolickiej, a w latach sześćdziesiątych związał się z jednym z propagatorów medytacji transcendentalnej. Razem z nim wyjechał do Indii, gdzie przez kilka lat u boku swojego guru uczył się jogi i poznawał filozofię Wschodu. Po przeżyciu duchowego spotkania z Jezusem powrócił do Francji. Trafił jednak do grup pseudochrześcijańskich praktykujących magię i okultyzm. Sam praktykował leczenie okultystyczne, jasnowidzenie i magię. Po wielu poszukiwaniach wrócił do Kościoła katolickiego.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.