Warszawa: Proboszcz na ośle

KAI

publikacja 21.03.2005 05:28

Po poświęceniu setek kolorowych palm ze schodów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, proboszcz pokamedulskiego kościoła w Lesie Bielańskim ks. Wojciech Drozdowicz wsiadł na osiołka, którego prowadzili bielańscy radni i ruszył w procesji.

W pochodzie, któremu towarzyszyły tłumy warszawiaków, szli m.in. rycerze w średniowiecznych zbrojach, towarzyszyły śpiewy gregoriańskie z XIII w., w wykonaniu zespołu Bornus Consort pod dyrekcją Marcina Szczycińskiego. Procesja przeszła koło karuzeli bielańskiej, którą na co dzień napędza osiołek Franciszek, i okrążyła zabytkowy kościół podążając wzdłuż kamedulskich eremów. W bramie wiodącej na teren UKSW, która tym razem pełniła rolę jednej z bram Jerozolimy, pochód zatrzymał się, zaś harcerki z Zawiszy rozrzuciły przed osiołkiem i dosiadającym go proboszczem palmy oraz rozpostarły płaszcze. Jednym z nich był - jak podkreślił ks. Drozdowicz - "kultowy płaszcz Jerzego Grzegorzewskiego", znanego reżysera teatralnego. Orszak zatrzymał się na stopniach kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Ks. Drozdowicz kilkakrotnie uderzył procesyjnym krzyżem w zamknięte dotąd drzwi świątyni, które otwarły się i uczestnicy uroczystości weszli procesjonalnie do kościoła. Przed odśpiewaniem Męki Pańskiej nawami świątyni przeszła procesja z uniesionym wysoko Ewangeliarzem, w czasie której zgromadzeni trzymali w górze bajecznie kolorowe, bogato zdobione palmy. Msza odprawiana była po łacinie, a ks. Drozdowicz miał na sobie przedsoborowy ornat. W wygłoszonym po polsku kazaniu przypomniał, że ci sami ludzie, którzy wiwatowali na cześć Chrystusa wjeżdżającego do Jerozolimy, wkrótce domagali się Jego ukrzyżowania. Ta sama historia powtarza się w życiu każdego z nas, z powodu naszych grzechów - stwierdził proboszcz Lasu Bielańskiego.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona