Po śmierci Ojca Świętego tłumy młodych ludzi wyszło spontanicznie na ulicę. Gromadzili się na modlitwie, organizowali marsze wdzięczności, uczestniczyli w nocnych czuwaniach. Ten spontaniczny odruch zaskoczył wielu, w tym także ludzi Kościoła.
Dziś każdy musi sobie zadać pytanie: Co powinni zrobić duszpasterze, żeby zaspokoić wielki głód, który się ujawnił? Jacy powinni być księża, jakie dzieła inicjować? "Potrzeba ogromnego przyspieszenia ze strony Kościoła i działań duszpasterskich żeby dogonić rzeczywistość" - mówi lubelski duszpasterz ks. Mieczysław Puzewicz. Kościół na ulicy - To był niezwykle silny powiew Ducha Świętego, ujawnił się wielki głód Boga - uważa ks. Jarosław Piłat, proboszcz parafii św. Zygmunta w Warszawie, moderator Ruchu Rodzin Nazaretańskich. - Młodzi ludzie, którzy mówili w tych dniach o Papieżu podkreślali cechy Papieża - jego dobroć, szczerość, autentyczność, ciepło, ojcostwo - mówi ks. Krzysztof Wons, dyrektor Centrum Formacji Duchowej w Krakowie. - On powiedział nam sobą, że dzisiejszy świat potrzebuje obrazu autentycznego człowieczeństwa. To pierwsza Ewangelia, którą głosił. - mówi ks. Wons. - Zobaczyliśmy Kościół na ulicy, który się oddolnie, spontanicznie, zgromadził - stwierdza ks. Mieczysław Puzewicz, duszpasterz młodzieżowy z Lublina. - Modliliśmy się na miejskich placach, a pełen sklepów i reklam deptak, zamienił się w deptak wsłuchany w Ojca Świętego. - Znowu zaczęły współpracować ze sobą rodzina, szkoła i Kościół - wszyscy razem pracowali nad uczczeniem pamięci Ojca Świętego - mówi ks. Piotr Kurzela, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Archidiecezji Katowickiej. - Śmierć Ojca Świętego obaliła kilka stereotypów - uważa ks. prof. Jerzy Szymik z KUL. Po pierwsze: że katecheza w szkole jest do niczego. Okazało się, że ta ciężka harówka tysięcy katechetów, którzy męczą się mrówczo na co dzień w gimnazjach i zawodówkach, w liceach i podstawówkach, przynosi owoc większy niż przypuszczaliśmy. Inny stereotyp, który został obalony to ten, że polskie społeczeństwo jedynie Papieżowi klaszcze, a go nie słucha, nie czyta. Okazało się, że owa "słuchalność" w ciągu tych wszystkich lat pontyfikatu musiała być jednak o wiele głębsza, niż się to powierzchownie wydawało. Śmierć Papieża - wylicza dalej ks. Szymik - dopuściła do głosu młodzież, która do tej pory była prawie nieobecna w mediach - milczała lub z jakichś powodów była słabo słyszalna. Generacja "Nic" miała mikrofon i łamy, więc wydawało się, że tylko z niej składa się młoda Polska. A tu nagle takie bogactwo. - Głównymi aktorami polskiej sceny w dniach żałoby po śmierci Jana Pawła II stali się młodzi: dwudziesto, trzydziestolatkowie - uważa ks. prof. Henryk Seweryniak, wykładowca UKSW i seminarium duchownego w Płocku. Skąd zaskoczenie ich żywą obecnością w świątyniach, podczas czuwań i modlitw? Bo nam, tzw. ludziom Kościoła, zdawało się, że raczej nie są zdolni do takiej tęsknoty za świętością, do takiego współczucia. A oni okazali się do tego zdolni - podkreśla ks. Seweryniak. - Wydarzenia ostatnich dni obnażyły miałkość propozycji fałszywych proroków - uważa ks. Szymik. - Ale przestrzegałbym przed tryumfalizmem, arogancją. Świętość bez domieszek. Trzeba ukazywać pozytywne wartości. Trzeba być pokornym.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.