Chińczycy opłakiwali ofiary trzęsienia ziemi w prowincji Syczuan. Zgodnie z chińską tradycją siódmy dzień po śmierci jest dniem żałoby.
Przypomnijmy, że w wyniku wstrząsów zginęło 196 osób, a 13,5 tys. odniosło obrażenia. Szkody poniosła też wspólnota katolicka, ale na szczęście bez ofiar śmiertelnych. Jednakże spośród 10 tys. tamtejszych katolików ponad 6 tys. straciło dach nad głową, a także zabudowania gospodarcze. Utrzymują się oni zazwyczaj z rolnictwa i hodowli kurczaków. A że są to ludzie ubodzy, trudno im będzie powrócić do dawnej działalności.
Trzęsienie ziemi zniszczyło też co najmniej trzy kościoły. Uszkodzone zostało również seminarium duchowne w Chengdu. Trwa organizacja pomocy dla poszkodowanych. Jak twierdzi jednak ks. Chen Young, jeden z trzech proboszczów w tym regionie, Chińczycy niechętnie przyłączają się do pomocy finansowej. Pamiętają bowiem, że po trzęsieniu ziemi w 2008 r. duża część zebranych środków została rozkradziona przez skorumpowane władze. Tym razem ludność preferuje zatem pomoc bezpośrednią lub przekazywaną za pośrednictwem sprawdzonych organizacji pozarządowych.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.