Kilka śmiertelnych wypadków i liczne nieudane ataki szczytowe - to bilans ostatnich dni w Himalajach. Dziś z ataku szczytowego wycofała się Kinga Baranowska i Rafał Fronia.
Himalajska zima się skończyła, więc w najwyższych górach świata pojawiły się wyprawy z równych krajów. Wśród nich m. in. dwie wyprawy z Polski. Póki co jednak góry łatwo nie odpuszczają. W ostatnich dniach doszło do kilku tragicznych wypadków i nieudanych ataków szczytowych.
Do najtragiczniejszych wydarzeń ostatnich dni doszło na stokach Kanczendzongi. Po kilku dniach przerwano poszukiwania dwóch węgierskich himalaistów, którzy zaginęli podczas zejścia ze szczytu - 45-letniego Zsolta Erossa i 27-letniego Petera Kissa. Starszy z nich był najsłynniejszym wspinaczem w swoim kraju. Obaj, po wyczerpującym ponad 24-godzinnym podejściu, zdobyli 20 maja szczyt (8586 m n.p.m.), trzeciej najwyższej góry świata na granicy Nepalu i Indii. Wejście na tyle jednak obu wyczerpało, że postanowili przenocować na wysokości 8300 metrów w skałach, lodzie, śniegu i przy 30-stopniowym mrozie ponad ostatnim, czwartym obozem (7600 m n.p.m.).
Mimo, iż obaj Węgrzy nie byli przygotowani technicznie do spędzenia nocy poza obozem (nie mieli śpiworów i namiotu oraz butli tlenowych), przeżyli ją i 21 maja rano kontynuowali zejście. Z himalaistami nawiązano łączność radiową. Do obozu IV już jednak nie dotarli.
Do tragedii, która wstrząsnęła światem alpinistów doszło przed tygodniem na południowo-zachodniej ścianie Mount Everestu (8848 m.n.p.m). Dwaj wybitni himalaiści: Denis Urubko i Aleksiej Bołotow próbowali wytyczyć nową drogę na najwyższy szczyt świata. Niestety, podczas wspinaczki na wysokości 5600 m. pękła lina, która trzymała Bołotowa. Rosjanin spadł w 300 metrową przepaść i zginął na miejscu.
W tej chwili w Himalajach działaja także dwie polskie wyprawy. Jedna z nich to ekspedycja w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy. Wyprawa pod kierownictwem Jerzego Natkańskiego wybrała sobie za cel Dhaulagiri (8167 m. n. p. m.). Warunki w tym rejonie są wyjątkowo niesprzyjające. W tym sezonie wierzchołek nie został jeszcze zdobyty (w górze są jeszcze próbujące zespoły). Niepowodzenie spotkało również polską wyprawę unifikacyjną PHZ. 23 maja skończyła ona akcję górską, wszyscy zeszli do bazy i rozpoczęli jej likwidację. Podczas działalności założono trzy obozy: na 5800, 6500 i 7250 m. Najwyższą wysokość - 8100 m - w dniu 22 maja osiągnęła Agnieszka Bielecka.
Wciąż o zdobycie Makalu (8485 m. n. p. m.) walczą Kinga Baranowska i Rafał Fronia. Jednak ich dzisiejszy atak szczytowy nie przyniósł sukcesu.
- Nasz atak szczytowy musieliśmy przerwać z powodu wiatru i złego samopoczucia na tej wysokości. Więcej szczegółów podamy jak to tylko będzie możliwe. A tymczasem schodzimy już bezpiecznie do bazy - relacjonuje himalaistka na swoim profilu fejsbukowym. Polskiemu duetowi pozostaje życzyc dobrej pogody i udanych kolejnych ataków, a przede wszystkim bezpiecznego powrotu do kraju.
Himalaje jak na razie w tym sezonie nie są łaskawe dla wspinaczy. Zdarzają się jednak wyjątki. Jednym z nich jest 80-letni Japończyk, Yuichiro Miura. Został on najstarszym człowiekiem, któremu udało się wejść na najwyższy szczyt świata - 8850-metrowy Mount Everest. Poinformowała o tym w czwartek, 23 maja w Tokio rzeczniczka jego wyprawy. Miura dotarł na szczyt o godzinie 9.00 czasu lokalnego. To było jego trzecie wejście na Mount Everest - mimo problemów z sercem. Dokonał tego wyczynu już w wieku 70 lat, a później także w wieku 75 lat.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.