Kościół broni imigrantów

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 30.03.2006 10:11

Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych toczy jedną z największych kampanii politycznych od lat - zwalcza nowe prawo antyimigracyjne - twierdzi Gazeta Wyborcza.

Ten protest może zmienić amerykańską scenę polityczną - uważa dziennik. Izba Reprezentantów uchwaliła, a Senat rozważa w tym tygodniu ustawę, która z nielegalnych imigrantów czyni kryminalistów, a z osób im pomagających wspólników przestępstwa. Za "świadomą pomoc" nielegalnym imigrantom groziłoby do pięciu lat więzienia. Przepis ten miał być wymierzony głównie w tzw. coyotes, gangi przemytników, które szmuglują imigrantów z Meksyku do USA. Jednak aktywiści broniący praw imigrantów twierdzą, że przepis jest tak szeroki, iż więzienie grozi pracownikom organizacji charytatywnych i centrów pomocy społecznej. Prowadzą one stołówki dla biednych imigrantów, przekazują im odzież, zapewniają noclegi. Zdecydowana większość takich organizacji działa przy parafiach, bardzo często katolickich - stąd protest episkopatu USA. W całym kraju biskupi przekonują wiernych w kazaniach i listach duszpasterskich, że imigrantom trzeba pomagać, a nie ich karać. Kościół chce uchwalenia prawa, które otworzy drogę do legalnego pobytu w USA dla 11-12 mln "nieudokumentowanych przybyszów", jak ich nazywają biskupi. Liczący 65 mln wiernych amerykański Kościół oprócz realizowania swojej misji chce związać ze sobą latynoskich imigrantów, z których zdecydowana większość to właśnie katolicy. W ostatni weekend w całym kraju zorganizowano wielotysięczne demonstracje w obronie praw imigrantów. Ewenementem była największa demonstracja w historii Los Angeles, na którą przyszło od pół miliona do miliona osób. Do sukcesu akcji przyczyniły się m.in. parafie katolickie nawołujące wiernych do protestu. Kardynał Roger Mahony z Los Angeles, największej katolickiej archidiecezji w USA (gdzie większość wiernych to Latynosi), już wydał swoim księżom polecenie, by nie stosowali się do nowego prawa, jeśli wejdzie w życie. - Nasza misja pomocy bliźnim jest najważniejsza - stwierdził Mahony. - Jeśli ktoś chce nas powstrzymać, będzie musiał otoczyć wszystkie kościoły Gwardią Narodową i pozamykać nas wszystkich w więzieniach - mówił ks. Steve Gibson z parafii pod Chicago. Autorzy antyimigracyjnych przepisów zapewniają, że ich celem nie jest karanie wolontariuszy, którzy rozlewają zupę dla ubogich w przyparafialnych stołówkach. Ale już pomoc nielegalnym imigrantom w znalezieniu pracy budzi ich sprzeciw. Tymczasem wiele organizacji oferuje imigrantom kursy językowe i zawodowe, kontaktuje ich z pracodawcami. - Republikanie proponują ustawę, która uczyniłaby przestępcę z dobrego Samarytanina. A i pewnie też z samego Jezusa - grzmiała kilka dni temu senator Hillary Clinton. Jej Partia Demokratyczna stoi tu ramię w ramię z Kościołem. Kardynał Mahony tak jak cały Kościół stał się obiektem ostrych ataków ze strony tych polityków Partii Republikańskiej, którzy forsują nowe przepisy. Te ataki mogą mieć także znaczenie dla przyszłości amerykańskiej sceny politycznej. W ostatnich kilkunastu latach katolicy w USA, wcześniej bliżsi Partii Demokratycznej, zbliżyli się do Republikanów. Wspólnie z protestancką tzw. chrześcijańską prawicą walczyli przeciw prawu do aborcji czy małżeństwom homoseksualnym. Teraz sojusz z Republikanami drży w posadach. - W episkopacie do głosu doszło lewicowe skrzydło - ubolewa republikański kongresman z Nowego Jorku Peter King. Antyimigracyjną gorączkę podsycają prawicowi komentatorzy. Lou Doubs, gwiazda CNN, i Tucker Carlson, prowadzący program sieci MSNBC, proponują odebranie Kościołowi przywilejów podatkowych, które przysługują organizacjom charytatywnym i religijnym, ale nie tym, które prowadzą działalność polityczną. Z kolei Bill O'Reilly, największa gwiazda konserwatywnej telewizji Fox News Channel, wypomniał kard. Mahony'emu bezczynność podczas skandalu z molestowaniem seksualnym dzieci przez księży - donosi gazeta.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona