Ankara usiłuje uciszyć media społecznościowe, które stały się głównym forum kontaktowym uczestników protestów. W środę co najmniej 25 osób zostało zatrzymanych w Izmirze za umieszczanie na Twitterze "mylnych i oszczerczych informacji" - podała turecka agencja Anatolia.
W rozmowie z "Le Figaro" przedstawiciel lokalnej opozycji Ali Engin powiedział, że ludzie ci zostali zatrzymani "za nawoływanie do uczestnictwa w manifestacjach".
Komitet Obrony Dziennikarzy, organizacja pozarządowa z siedzibą w Nowym Jorku, zareagował natychmiast, krytykując tureckie władze za próbę ograniczenia wolności korzystania z internetu.
Tak jak w przypadku protestów związanych z arabską wiosną, Twitter i Facebook odegrały najważniejszą rolę w pierwszych godzinach organizowania ruchu kontestacyjnego, który od piątku nabiera impetu i ogarnia liczne tureckie miasta.
Uczestnicy protestów zwołują się za pomocą mediów społecznościowych, zamieszczają na nich zdjęcia i filmy dokumentujące brutalność policji, która usiłuje rozproszyć tłumy.
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan określił w niedzielę Twitter i media społeczne jako szerzące kłamstwa "przekleństwo" społeczeństwa.
"Washington Post" pisze w artykule redakcyjnym, że "wydarzenia ostatniego tygodnia unaoczniły fakt, że kraj ten nie ma już poważnej wolnej prasy". Telewizja unikała pokazywania protestów; gdy tłum zbierał się na placu Taksim, stacja CNN Turcja wyemitowała program kulinarny. Prasa również unikała krytycznych uwag. "Nie bez przyczyny, według Komitetu Obrony Dziennikarzy w Turcji uwięziono co najmniej 49 dziennikarzy (...), więcej niż w jakimkolwiek innym kraju" - przypomina "WP".
Media społecznościowe są jedynym forum, na którym protestujący mogą swobodnie wymieniać poglądy i przekazywać sobie informacje, ponieważ jest to przestrzeń, która w odróżnieniu od dzienników, radia i telewizji nie jest jeszcze kontrolowana przez władze - pisze AFP.
W poniedziałek około 3 tys. osób przemaszerowało w Stambule przed siedzibą telewizji informacyjnej NTV, protestując przeciw jej uległości wobec władzy.
Użytkownicy Twittera pocieszają się: "Rewolucja nie zostanie pokazana w telewizji, zostanie przetwittowana" - napisał jeden z kontestatorów.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.