Adwentyści Dnia Siódmego, świadkowie Jehowy, zielonoświątkowcy, ewangelicy i katolicy uczą się w tej samej podstawówce w Wiśle - wykryła Gazeta Wyborcza.
Podstawówka nr 2 w Wiśle to niezwykła podstawówka. Dzieci systematycznie sprzątają okolicę, a wiosną przenoszą przez drogę żaby, które wędrują ze zbiornika w Wiśle Czarnem, do miejsc, w których składają skrzek. "Dwójka" jest też wyjątkowa, bo chodzą do niej dzieci aż sześciu różnych wyznań. Na 122 uczniów najwięcej - ponad 70 proc. - wychowuje się w rodzinach ewangelickich. Drudzy pod względem liczby są katolicy, a potem kolejno: świadkowie Jehowy, Adwentyści Dnia Siódmego i zielonoświątkowcy. Do niedawna uczył się tu również chłopiec wyznania prawosławnego, ale przeniósł się do Cieszyna. W szkole odbywają się lekcje religii katolickiej i ewangelickiej. Dzieci pozostałych wyznań mogą w tym czasie iść na inne zajęcia albo spędzić czas na świetlicy. Czasami jednak ciekawość bierze górę. - Na religię przychodzą dzieci różnych wyznań. Nikomu nie odmawiamy - mówi Adam Glajcar, ksiądz z parafii ewangelicko-augsburskiej. - Na przykład moja córa Marta czasami chodzi na religię katolicką. Ks. Jerzy Frejnik, z uśmiechem: - Kiedyś powiedziała, że żałuje, że nie jest katoliczką. Ks. Glajcar rozbawiony: - No proszę. Nikogo nie odpychamy, ale też nie uprawiamy prozelityzmu, nie łowimy w cudzym stawie. Uczymy dzieci bycia ze sobą. Ks. Frejnik dobrze pamięta swojego pierwszego ucznia, który zapytał, czy może iść na religię ewangelicką. - Pomyślałem: walnę mu (śmiech). Żartuję oczywiście. Niech idzie, zobaczy. Potem zaczęli przychodzić do mnie uczniowie Adama. Dlatego w głowie zawsze pali mi się czerwone światełko - uważaj, co mówisz, żeby nikogo nie urazić. Dziecko musi wyjść z zajęć podbudowane, a nie zranione. Trzeba starannie odpowiadać na pytania. Uczniowie pytań nie szczędzą. Bo dlaczego jednemu księdzu mówi się "dzień dobry" (wtedy, jeśli ksiądz jest innego wyznania niż uczeń), a drugiemu "szczęść Boże"? Dlaczego katolicy składają ręce do modlitwy z wyprostowanymi palcami, a ewangelicy je zginają? No i czy można prostować, jak się jest ewangelikiem? Pewnie, że można. Niedawno w "dwójce" uczył się Janek z Kościoła prawosławnego. W szkole chodził na religię katolicką. - Wyznaniowo miał bliżej do mnie, ale musiałem mu pozwolić być tym, kim jest. Więc mu mówiłem: "Janek, ty się nie żegnaj tak jak my. Żegnaj się odwrotnie, na prawo". Zawsze chciałem, żeby miał świadomość, że jest z Kościoła prawosławnego - opowiada ks. Frejnik. Janek poszedł kiedyś pobawić się do kolegi z klasy Mateusza, którego rodzina należy do Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. I nagle pyta: - Wiesz co, Mateusz, nam ksiądz na religii mówił, że zwierzęta rozumu nie mają. A Mateusz na to: - To skąd by mysz wiedziała, że ma przed kotem uciekać? Rozmowie przysłuchiwała się Ewa Ples, mama Mateusza. Spodobało jej się, że w ten sposób chłopcy zaczęli rozmowę o ważnych rzeczach. - Kiedyś między ludźmi innej wiary tworzyły się bariery. Nasze dzieci nie będą miały już takiego problemu, będą bardziej tolerancyjne, otwarte na innych - mówi pani Ewa.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.