Krakowski jezuita ojciec Krzysztof Mądel wyjeżdża dziś do klasztoru w Kłodzku. Został tam karnie przeniesiony przez prowincjała za wypowiedzi o lustracji w zakonie. Wcześniej to samo spotkało innego jezuitę - donosi Rzeczpospolita.
- Tak, do tej pory nie mówiłem o tym, że już ponad rok temu poprosiłem Ryszarda Terleckiego z IPN w Krakowie, by zapoznał się z teczkami jezuitów. Po kilku miesiącach badań poinformował mnie o pięciu osobach, które współpracowały z SB. Przekazał mi także listę pseudonimów, których nie można było rozszyfrować z powodu braku dokumentów. Poprosiłem pana Terleckiego, by kontynuował pra ce. Co kilka miesięcy się spotykaliśmy i mówił mi o nowych ustaleniach. - Co zrobił ksiądz z wiedzą o współpracy tych pięciu ojców? - Dwóch z nich już nie żyje, jeden zmarł kilka miesięcy temu, ale i on, jak trzej pozostali żyjący, złożył wyjaśnienia. Dwie osoby napisały długie relacje, z których jedna ukaże się w naszym piśmie "Horyzonty Wychowania". Jednego z ojców, który pełnił funkcje we wspólnocie, odwołałem. - Czy te osoby pojednały się ze wspólnotą, czy tylko księdzu wyznały swoją przeszłość? - To nie jest jeszcze etap jednania się ze wspólnotą. Ale pewnie i on nastąpi. - Dlaczego, gdy pojawiły się informacje o kolejnych jezuitach, którzy mieli być TW, ksiądz zakazał braciom o tym mówić i pisać? - Materiały dotyczące kolejnych dwóch jezuitów odnaleziono w IPN dopiero niedawno, gdy Ryszard Terlecki został szefem krakowskiego IPN. Nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione, nie wszystko wiemy, dlatego uważam, że z publicznymi oświadczeniami, także naszych braci, musimy poczekać. To są sprawy bardzo delikatne - dotyczą ludzkich sumień, słabości, grzechów. O takich sprawach trzeba mówić ostrożnie. - Wobec o. Mądla i diakona Miszka był ksiądz bardzo radykalny. - Oni nie byli uprawnieni do tego, by zajmować się lustracją. Powołałem do tego o. Kazimierza Lenia, który od roku bada przeszłość naszego klasztoru w Starej Wsi, a w Krakowie niedawno o. Andrzeja Biesia, gdyż pan Terlecki jako kandydat na prezydenta miasta nie będzie mógł kontynuować pracy. Przygotowujemy też publikację o bohaterskiej iciemnej stronie przeszłości naszej prowincji. Ale dopóki pewnych rzeczy nie wyjaśnimy do końca, nie będziemy ich nagłaśniać. - Czy sądzi ksiądz, że zamknięcie ust dwóm współbraciom rozwiąże problem, uciszy napięcie w zakonie? - Większość w prowincji popiera moją decyzję, nie ma więc napięcia ani podziału. To nie jest zamykanie ust z powodu mówienia o lustracji, tylko reakcja na sposób, w jaki to robili, na postawy, które nie są zakonnymi, a na które jako odpowiedzialny za nich przełożony nie mogę się zgodzić. Bo zakonnik to jest człowiek, który ślubuje posłuszeństwo, nie rzuca oszczerstw, jest roztropny i miłosierny. Oni obaj wyrządzili dużo krzywdy niektórym osobom, podając ich nazwiska, a nie mieli dostępu do dokumentów. rozmawiała Ewa K. Czaczkowska
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.