Jan Paweł II był mistrzem formy, znakomicie operował gestem, dzięki czemu porozumiewał się bez słów z milionami ludzi na całym świecie.
Ale swojego "sukcesu" nie osiągnąłby, gdyby nie to, co tkwiło głęboko w jego osobowości - mówili uczestnicy promocji książki "Gesty Jana Pawła II". Jest to najnowsza publikacja Janusza Poniewierskiego, znanego m.in. z opracowania pt. "Pontyfikat", będącego syntezą posługi polskiego papieża. "Książka o gestach Jana Pawła II nie była moim pomysłem. Miała być cyklem tekstów, które towarzyszyły omówieniom encyklik Ojca Świętego, dokonanym przez o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego" - wyznał Poniewierski. Tych odcinków było 18, trzeba było zastanowić się nad gestami, które najlepiej obrazują poszczególne encykliki: "Redemptoris missio" to ucałowanie ziemi, "Evangelium vitae" to radość życia. A ponieważ cykl spotkał się z dobrym odbiorem czytelników, zrodził się pomysł na napisanie książki - wyjaśnił autor. Mówiąc o wielkiej liczbie publikacji o Janie Pawle II, dosłownie zalewających rynek księgarski, autor "Pontyfikatu" przestrzegał przed zniechęceniem i zmęczeniem inflacją słów o Papieżu. Należy o nim pisać w nowy sposób, czytelnicy powinni zaś odróżnić wartościowe książki od inicjatyw czysto komercyjnych. "To wielki święty, należy go czytać" - zachęcał krakowski dziennikarz. Krzysztof Luft, szef agencji PR, mówił o gestach Jana Pawła II z zawodowego punktu widzenia. Papież po mistrzowski uzewnętrzniał swoje uczucia, operując odległością, manifestując otwartą postawę (otwierając ramiona), ujawniając emocje, także gniew, jak w rozmowie z nikaraguańskim księdzem Ernesto Cardenalem, który zaangażował się w politykę. Jan Paweł II był mistrzem formy nie tylko dzięki doświadczeniu aktorskiemu i wieloletniej posłudze duszpasterskiej. "Gdyby nie jego osobowość, siła ducha, na nic nie zdałyby się porady specjalisty od reklamy PR" - zapewniał Luft. "To, co jest w środku człowieka, decyduje o sukcesie w kontaktach z ludźmi" - dodał. W swojej najnowszej książce autor "Pontyfikatu" analizuje "mowę ciała" papieża Wojtyły podkreślając, że w języku gestów, będących szczególnego rodzaju komunikacją, Jan Paweł II doszedł do perfekcji. Janusz Poniewierski wylicza wielkie gesty Jana Pawła II, które były widziane, podziwiane i komentowane przez miliony ludzi na świecie, jak wizyta w rzymskiej synagodze i w meczecie Omajadów w Damaszku, spotkania w Asyżu i Ziemi Świętej. Ale autor książki zatrzymuje się szczególnie na gestach dyskretnych, przeznaczonych dla jednego odbiorcy: spojrzeniu, uśmiechu, podaniu ręki w tłumie. Dzięki temu Ojciec Święty kontaktował się ponad słowem z milionami ludzi na całym świecie, których języków nie znał. Autor zaczyna swą książkę od podstawowych gestów Jana Pawła II - jego trwania przed Bogiem, niczym Mojżesz w czasie bitwy z Amalekitami, w Lourdes w 2004 czy przed konfesją św. Stanisława w 2002. "W tych momentach - to nie ulega dziś wątpliwości - rozstrzygały się losy świata. Trwało zmaganie się o zwycięstwo dobra w człowieku i świecie" - zauważa Poniewierski. Pisze o spojrzeniu Papieża, o tym, jak stawał się on "przezroczysty", i stwierdza, że był on "widzącym", czyli zanurzonym w to, co nadprzyrodzone, prorokiem, przekazującym głos Boga. Trwał pod krzyżem, nakładał ręce. Poniewierski przytacza świadectwo kard. Francesco Marchisano, który stracił głos, ale odzyskał go po nałożeniu rąk przez Jana Pawła II i modlitwie o uzdrowienie. Z książki krakowskiego dziennikarza, redaktora miesięcznika "Znak", wyłania się dobrze znana postać - ojca, nauczyciela, który nie lubił jednak dystansu i nieraz wprawiał w zakłopotanie służby porządkowe na całym globie. Nie zawsze były to gesty ciepłe, pełne, czasami stawał się surowy, jak w 1991 r. w Kielcach, gdy niemal krzycząc, protestował przeciwko "stwarzaniu fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia". Wbrew temu, czego może spodziewać się czytelnik, ostatni rozdział książki o gestach Jana Pawła poświęcony jest... pośpiechowi. Znany katolicki pisarz francuski André Frossard pisał, że w czasie inauguracji pontyfikatu Papież sprawiał wrażenie, że następca św. Piotra przybył nie z Polski, ale z Galilei. Jerzy Turowicz stwierdził, że żył tak, jakby wiedział, że ma mało czasu, gdyż miał być może przeczucie, że świat jest w sytuacji zagrożenia, że trzeba szybko działać. "Jan Paweł zachowywał się tak, jakby chciał zdążyć. Jakby rzeczywiście chodziło mu o ocalenie świata. I o naszą wiarę" - pisze Poniewierski.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.