Ks. Leszczewicz: Wirtualne pieniądze na budowę świątyni Opatrzności

KAI/J

publikacja 12.01.2007 09:14

Bez odpowiedniej uchwały, nie otrzymamy pieniędzy przekazywanych na budowę świątyni Opatrzności Bożej przez Sejm czy Senat - powiedział KAI ks. Bohdan Leszczewicz, członek zarządu Fundacji budowy tej świątyni.

Senacka Komisja Gospodarki Narodowej pozytywnie zaopiniowała poprawkę do budżetu na 2007 rok, na mocy której budowa wotum narodowego ma zostać dofinansowana o 40 mln zł. W ubiegłym roku w lutym Sejm przyznał na ten cel 20 mln zł, których jednak Fundacja nie otrzymała. Ks. Leszczewicz podkreśla, że pieniądze te nie trafią do Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej bez ustawy, która pozwalałaby na przekazanie tych środków. - Obowiązująca ustawa o stosunku państwa do Kościoła jasno i klarownie określa zasady rozdzielności finansowej, co uniemożliwia finansowanie budowy świątyni przez państwo - przypomina ks. Leszczewicz. Dlatego kolejne uchwały Sejmu czy Senatu, przeznaczające fundusze na świątynię Opatrzności Bożej, nie zostaną zrealizowane. Ks. Leszczewicz podkreślił, że jako członek zarządu Fundacji i jako katolik jest bardzo zadowolony, że zarówno Sejm i Senat przeznaczają na wotum narodu kolejne sumy. Ale smutkiem napawa go fakt, że te dofinansowania pozostają jedynie na papierze. - Gdy w lutym ubiegłego roku Sejm przekazał na budowę świątyni 20 mln zł, nasi indywidualni sponsorzy byli zdziwieni, że prosimy jeszcze o pieniądze - tłumaczy ks. Leszczewicz. - Jednak my tych pieniędzy nie dostaliśmy i obawiam się, że nie dostaniemy także tych 40 mln. Gdyby jednak znalazła się jakaś legislacyjna droga dla przekazania tych funduszy, według ks. Leszczewicza można by za nie zakończyć budowę świątyni w stanie surowym, a nawet zostałoby na przykrycie kopuły dachem, zwieńczenie krzyżem, a być może nawet na wykonanie instalacji elektrycznej, grzewczej, ocieplenie świątyni i podciągnięcie wody. Prace budowlane na razie są finansowane z ofiar indywidualnych darczyńców. - Tych pieniędzy nie starczy na to, by budowę można było prowadzić w takim tempie, w jakim zostało to uzgodnione z generalnym wykonawcą - twierdzi ks. Leszczewicz. Co miesiąc faktury wystawiane przez wykonawcę opiewają na milion, dwa, a nawet trzy miliony złotych. Idea wzniesienia w Warszawie świątyni Opatrzności Bożej zrodziła się przed 200 laty. Miała być ona wotum wdzięczności Sejmu Czteroletniego za przyjęcie Konstytucji 3 maja. Budowę świątyni - na terenie dzisiejszego Ogrodu Botanicznego na Agrykoli w Warszawie - zainaugurowali uroczyście w pierwszą rocznicę Sejmu Czteroletniego, 3 maja 1792 r., król Stanisław August oraz ówczesny prymas abp Michał Poniatowski. Realizacji dzieła budowy świątyni-wotum przeszkodziły rozbiory. Po odzyskaniu niepodległości Sejm Ustawodawczy odrodzonej Rzeczypospolitej 17 marca 1921 r. podjął ponownie uchwałę o budowie świątyni. Zdecydowano, że koszty jej realizacji, obliczane na 15 milionów ówczesnych złotych, poniesie państwo. Trudności ekonomiczne, przede wszystkim szalejąca inflacja, nie pozwoliły młodemu państwu na tak duży wydatek. Dopiero Komitet Pamięci Marszałka Piłsudskiego, zawiązany po jego śmierci pod przewodnictwem prezydenta Ignacego Mościckiego, postanowił zrealizować to dzieło. Wojna oraz komunistyczna dyktatura, jaka później zapanowała w Polsce, udaremniła realizację tych planów na następne 60 lat. Ideę wybudowania Świątyni Opatrzności Bożej podjął dopiero w końcu lat 90. XX wieku Prymas Polski kard. Józef Glemp. Świątynia ma być wotum dziękczynienia za Konstytucję 3 Maja, wolność odzyskaną wywalczoną w 1989 r., a także za pontyfikat Jana Pawła II. W pierwszym konkursie na Świątynię Świętej Opatrzności Bożej zwyciężył "ekologiczny" projekt Marka Budzyńskiego, który jednak wzbudził powszechne kontrowersje - głównie jako mało sakralny. Prymas Polski kard. Józef Glemp ostatecznie wybrał do realizacji projekt Wojciecha i Lecha Szymborskich z zespołem. Budowę rozpoczęto w październiku 2002 r. na Polach Wilanowskich.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona