Zdaniem Zbigniewa Nosowskiego książka ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego zasługuje na bardzo wysoką ocenę. Zaznacza jednak, że przedstawiona w książce jednoznaczna ocena akt abp. Paetza jest w świetle przebadanych dokumentów oceną nieuzasadnioną.
"Książka ta jest bardzo pożyteczna. Na pewno pisana z miłości do prawdy i do Kościoła. Imponuje ogrom zebranych materiałów, widać też, że autor w sposób indywidualny podchodzi do poszczególnych przypadków" - powiedział Zbigniew Nosowski w rozmowie z KAI. "W dyskusji o lustracji w Kościele książka ta wzbogaca ton kompetencji i rzeczowej analizy. Generalnie autor głównie opisuje, jest dość powściągliwy w ocenach" - dodał. Nosowski zwrócił uwagę, jak ważne jest ukazanie przez ks. Isakowicza-Zaleskiego przypadków "rejestracji na wyrost", w sytuacji, gdy rejestrowani jako tajni współpracownicy albo o tym nie wiedzieli, albo wręcz odmawiali współpracy. Podkreślił też znaczenie, jakie ma dla podejścia do lustracji (nie tylko w Kościele) utworzenie przez ks. Isakowicza-Zaleskiego nowych kategorii, jak "współpraca oporna" czy "współpraca pozorna". Nie do przecenienia jest fakt, że nawet jeden z głównych orędowników lustracji dostrzega w swojej książce, że nie można wszystkich zarejestrowanych przez komunistyczne służby "wrzucać do jednego worka". Autor wprost pisze o "myśleniu życzeniowym" esbeków, które można znaleźć w niektórych dokumentach. "Niestety, zgodnie z nową ustawą lustracyjną, wszyscy ci, których zarejestrowano na wyrost, czy też współpracowali pozornie lub opornie i w związku z tym prędko zrezygnowano z ich współpracy - znajdą się w «jednym worku», czyli w katalogu osób traktowanych przez bezpiekę jako współpracownicy, który niebawem przygotować ma IPN. Nawet jeśli, jak zapowiada prezes Kurtyka, pojawią się tam dodatkowe informacje poza zapisem rejestrowym, ta lista i tak będzie prawdopodobnie funkcjonowała jako «lista agentów»" - powiedział Nosowski. Przykładem niesprawiedliwości takiego podejścia jest jego zdaniem fakt, że na takiej liście znajdzie się prawdopodobnie także abp Józef Michalik. Nosowski odniósł się bardzo krytycznie do sposobu, w jaki nową publikację komentują media. "Widać bardzo wyraźnie, że autorowi książki zależało na tym, by emocje ostudzić. Mediom odwrotnie. Ks. Isakowicz-Zaleski pisał swą książkę przez kilkanaście miesięcy, niektórym dziennikarzom wystarczało kilkanaście minut, żeby «przeczytać» te 600 stron i autorytatywnie wypowiadać się na temat publikacji" - powiedział. Podkreślił, że w relacjach mediów proporcje między postawami heroicznymi a przypadkami kolaboracji są dokładnie odwrotne niż w książce. "Ujawnił agentów" - tak brzmi tytuł artykułu o książce we wczorajszym Dzienniku. Jest to tytuł dokładnie sprzeczny z intencją autora omawianej publikacji" - stwierdził redaktor naczelny "Więzi". "Ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu zarzucano, że podchodzi on do akt esbeckich zbyt łatwowiernie. Książka pokazuje jednak, że jest inaczej" - podkreślił Nosowski. Dodał, że "oczywiście z ks. Isakowiczem-Zaleskim spierać się jednak można o interpretację dokumentów". Przykładem może być ocena akt związanych z osobą abp. Juliusza Paetza. Nosowski poinformował, że badając uboczne wątki sprawy ks. Michała Czajkowskiego zapoznał się z materiałami, na podstawie których ks. Isakowicz-Zaleski określił byłego metropolitę poznańskiego jako świadomego współpracownika tajnych służb. Zdaniem Nosowskiego, dokumenty te nie pozwalają na tak jednoznaczne stwierdzenie.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.