W Budapeszcie znów doszło do zamieszek. Na ulicach 15 marca pojawiły się barykady, podpalano kosze na śmieci. Policja rozpędziła manifestację nacjonalistów domagających się uwolnienia lidera zeszłorocznych zajść Gyuli Andrassyego i aresztowała kilkadziesiąt osób.
Doraźne działania nie likwidują jednak przyczyn niepokojów. Kościół katolicki w tej sprawie współpracuje z kościołami protestanckimi i wspólnotą żydowską. Cztery historyczne wyznania razem opublikowały komunikat, prosząc polityków, aby swoją odpowiedzialność za dobro wspólne traktowali w duchu ogólnonarodowym i starali się w sposób pokojowy rozwiązać przyczyny napięć. „Głównym źródłem obecnych zamieszek na Węgrzech jest niesprawiedliwość społeczna” – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. László Németa. Sekretarz Konferencji Episkopatu Węgier dodał, że wielu ludzi jakoś pogubiło się w tym procesie przemian społeczno-gospodarczych. Prawie jedna trzecia populacji żyje bardzo biednie. Werbista wskazał, że naród węgierski dotknął poważny kryzys moralny. W 2006 r. w jednym z przemówień premier skrytykował Węgrów. Wystąpieniem swym zranił ich uczucia patriotyczne oraz uderzył w ich godność ludzką. Wydarzenie to stało się powodem licznych zamieszek na terytorium całego kraju. „Wobec tych trudności historycznie najdłużej obecne Kościoły i wspólnoty religijne na Węgrzech wezwały rządzących, aby byli bardziej szczerzy w swoich wypowiedziach oraz budowali społeczeństwo bardziej solidarne i sprawiedliwe” – podkreślił ks. Németa.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.