Głód duchowości jest bardzo ważny, zresztą widoczny zarówno wśród młodzieży, jak i starszych - mówi abp Jozef Michalik w wywiadzie dla Radia Watykańskiego.
- Mowa była o młodzieży... O młodzieży także dyskutował episkopat w Kamieniu Śląskim na spotkaniu z okazji 750-lecia śmierci św. Jacka... - Tak. Wydaliśmy także krótki komunikat do młodzieży, który będzie niebawem odczytany. Młodzież jest częścią naszego zatroskania i to bardzo ważną częścią. Dlatego ten temat wraca i poświęcono mu większość sesji. Gościliśmy ludzi zaangażowanych w różne formy duszpasterstwa młodzieży. Mówiliśmy o obecności młodzieży w rodzinie, w szkole, w kościele, w parafii, w ruchach, we wspólnotach i stowarzyszeniach. Myślę, że są już nowe doświadczenia zebrane w ciągu tych ostatnich kilkunastu lat, z czego można skorzystać. To ważna sprawa, że chcemy mówić do młodzieży, być z młodzieżą i żeby ona była z nami. Ważne są też pozytywne doświadczenia, jak cały ruch Taizé, Światowe Dni Młodzieży (czasem kilkudniowe obchody w różnych diecezjach). Trzydniowe spotkanie w Niedzielę Palmową w Przemyślu gromadzi co roku 5-6 tys. młodych (chętnie by przyszło więcej, ale chcemy to raczej pogłębiać, niż poszerzać). Do przygotowania takiej imprezy, do spotkań w grupach trzeba mieć 500 animatorów, których należy przygotowywać cały rok! Ja myślę, że ta praca nie pójdzie na marne. Już widać jej efekty, choćby przy okazji zjawiska emigracji. Rozmawiam z księżmi, którzy pojechali do Anglii, do Irlandii czy gdzie indziej. Opowiadają, że przychodzą do nich młodzi: „Ja byłem w oazie, niech nam ksiądz odprawi adorację!”. Sami ludzie budzą się, zapraszają księdza – to jest błogosławiony znak. Nie można tej kategorii ludzi zostawiać, choć z drugiej strony nie jest to najważniejsza kategoria i nie można jej wyodrębniać z całości duszpasterstwa, bo Kościół jest organizmem i wszyscy mają tu prawo istnienia. Młodzi potrzebują świadomości, że są ważni dla starszych, dla dzieci. Ale starsi muszą wiedzieć, że obok nich są inni ludzie. Taki wolontariat... Pielgrzymki młodych ludzi... To dzięki nim zapełnia się kościół. Wiadomo, że są pewne problemy wieku i pewne kryzysy w określonych sytuacjach i środowiskach, ale jestem wdzięczny Panu Bogu, że nas nie opuszcza i budzi w sercach tych młodych ludzi takiego ducha, który i nam jest potrzebny, bo i nas zapala. - Kategoria ludzi, co do której zabierał ostatnio głos Kościół to są m.in. pielęgniarki. Z jednej strony istnieje sprawa godziwego wynagrodzenia za dobrą pracę, z drugiej kwestia dobra większego, służby chorym, sprawa godziwych form protestu. Co można powiedzieć w tej sytuacji? - Problem jest złożony. Z jednej strony nie można szukać rozwiązań doraźnych, gdzie o 50 czy 100 złotych podniesie się pensję i jest spokój. To była metoda z poprzednich lat i z tego nic nie wynika. Trzeba poszukiwać rozwiązania systemowego. Protesty coś mówią, ale wydaje mi się, że już powiedziały one więcej, niż chciały powiedzieć. To nie tylko problem pielęgniarek i służby zdrowia, który trzeba rozwiązać. Myślę, że jednak rząd ma do zaproponowania pewne rozwiązanie i tutaj trzeba się domówić. Myśmy o to apelowali. Natomiast protest też musi być godziwy, jeśli odpowiedź z drugiej strony ma być uczciwa. To wymaga spokoju, konsekwencji, rozmowy, ale i odpowiedzialności. Protest nie jest wolny od uwikłań politycznych – wszyscy to widzą. Ale mimo wszystko trzeba to rozwiązać. Jestem dobrej myśli. Są podejmowane pewne kroki ze strony ministra i premiera i myślę, że znajdzie się rozwiązanie. Tym niemniej trzeba szukać dalekosiężnych programów, rozwiązań systemowych, bo przecież nie wolno dopuszczać do upośledzenia całych kategorii pracowniczych. Z drugiej strony wiadomo, że uporządkowanie systemu płacowego w chorej polskiej sytuacji nie jest proste. To jest niemożliwe, by człowiek żył w Polsce za 800 złotych. Jeden udaje, że nie widzi, drugi udaje, że pracuje, a trzeci udaje, że płaci. To jest wielki dramat. Dobrze, że się o tym mówi i mam nadzieję, że znajdzie to jakieś rozwiązanie.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.
Organizacja wspiera mieszkańców tego terenu za pośrednictwem Caritas Jerozolima.