Smukła sylwetka, piękna cera i włosy, dobre samopoczucie - to hasła z reklamy bynajmniej nie pigułki piękności, ale - antykoncepcyjnej - zwraca uwagę Nasz Dziennik.
Mowa o zamieszczonej w Wysokich Obcasach reklamie "antykoncepcji light", w której celowo pominięto tak istotne informacje, jak nazwa produktu. W Polsce zabroniona jest reklama środków wydawanych wyłącznie na receptę, stąd posłużono się takim wybiegiem. Wystarczy jednak zapytać lekarza czy odwiedzić kilka forów internetowych, by tę nazwę poznać. Chodzi o preparat Yasmine firmy Schering. Przed pigułką przestrzegają lekarze ginekolodzy, z którymi rozmawialiśmy - pisze ND. Wskazują na jej skutki uboczne. Jak tłumaczą, są ze wszech miar lepsze, bezpieczne sposoby planowania rodziny. - Nie zapisuję moim pacjentkom antykoncepcji, bo uważam, że możemy w sposób nowoczesny i nieniszczący płodności kontrolować swój organizm sami - stwierdza Ewa Ślizień-Kuczapska, ginekolog położnik. - Przede wszystkim chodzi o odpowiedzialne podejście - dodaje. Co może się kryć pod wyrażeniem "antykoncepcja light"? - Sądzę, że to niskodawkowy preparat. Jednak niezależnie od tego, iluskładnikowy byłby środek antykoncepcyjny, ciągle pozostaje to samo ryzyko zakrzepicy, raka piersi czy raka szyjki macicy - tłumaczy. I informuje, że sposób działania pigułek antykoncepcyjnych się nie zmienił - blokują jajeczkowanie, hamują zagęszczenie śluzu. - W jednoskładnikowych preparatach chodzi o zmniejszenie dawki estrogenu z 30 do 20, czasem do 15 procent, a także zwiększenia efektu blokowania jajeczkowania, stąd krótsze przerwy w przyjmowaniu preparatu - mówi Ewa Ślizień-Kuczapska. Przestrzegając kobiety przed przyjmowaniem środków antykoncepcyjnych, argumentuje, że niektóre mogą mieć zaburzenia płodności, o których nie mają pojęcia, stosując antykoncepcję; inne, zwłaszcza nastolatki, nie powinny przyjmować żadnych pigułek, ponieważ nie są jeszcze dojrzałe płciowo. "Antykoncepcja light" znana jest lekarz ginekolog z jednej z łódzkich klinik. - Firma Schering AG bombarduje nas ulotkami na temat swojego "rewelacyjnego" preparatu - mówi dr Urszula Kowalska. - Kiedyś przepisywałam preparaty antykoncepcyjne, ale gdy zaczęłam studiować bardzo dokładnie ulotki, czytać na temat tych pigułek i konsultować się ze specjalistami, którzy wskazują na bardzo silne uboczne skutki tych specyfików, przestałam to robić - podkreśla. Jak wskazuje, w reklamie "antykoncepcji light" chodzi przede wszystkim o to, by dany produkt sprzedać. - A firma farmaceutyczna, która go produkuje, robi to w sposób bardzo nachalny - dodaje. Także Ewa Ślizień-Kuczapska potwierdza, że Yasmine to ostatnio produkt, który "robi furorę" wśród ginekologów. - Właśnie przez reklamę, jaką przygotował Schering - dodaje.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.