W latach 90. dominowały sekty o konkretnym wizerunku i metodach działania. Dziś największym zagrożeniem są przenikające do biznesu i trudno definiowalne ruchy New Age - mówi Dariusz Hryciuk, teolog z Centrum Przeciwdziałania Manipulacji w Lublinie.
- Wciąż najpoważniejszy kryzys dotyka rodzin. Kiedy ktoś przychodzi do Centrum i mówi, że ma problemy z pewną sektą, pytamy od razu, jakie ma relację z własną rodziną. Okazuje się, że 90 proc. przypadków wstępnego zbliżenia do sekty spowodowane jest nie sytuacjami patologicznymi w rodzinie, ale zaburzeniami w relacjach między rodzicami i dziećmi. Młodzi ludzie przestają też uważać Kościół za autorytet wskazujący jak żyć. Zachowują natomiast naturalną potrzebę rozwoju własnej duchowości. Dlatego szukają alternatyw wobec tego, co do tej pory dawał im Kościół. W ich mniemaniu modne i na czasie są przeróżne kursy jogi, medytacji czy poszerzania świadomości. Trzecim czynnikiem jest dążenie do wyróżnienia się z masy identycznych członków społeczeństwa, poszukiwanie wyjątkowości własnej osoby. Sekty to zapewniają, ale pozornie i tylko na początku. Przykładem są kursy Medytacji Transcendentalnej, na których oferowane jest zdobycie zdolności parapsychologicznych i okultystycznych, np. uzyskania wpływu nad życiem innego człowieka. Ludzie wrażliwi, pozornie obdarzeni takimi zdolnościami, czują się wtedy niezwykle dowartościowani. Stąd już niedaleko do poczucia się Bogiem lub panem Wszechświata. KAI: Czy nasycenie postawami materialistycznymi w latach 90. nie wpłynęło u Polaków na powrót do pielęgnowania swojego życia duchowego, ale już nie w łonie Kościoła, a pod postacią alternatywnych i "nowoczesnych" ruchów parareligijnych? - To prawda. Polacy otwierają się coraz bardziej na postawy konsumpcyjne istniejące w dojrzałych społeczeństwach kapitalistycznych. Idzie to w parze z dążeniem do uczestniczenia w tzw. nowoczesnej duchowości, skrojonej na miarę naszych indywidualnych potrzeb, a nie tej tradycyjnie katolickiej. KAI: Dlaczego czas wakacji uważa się za szczególnie niebezpieczny pod względem aktywności sekt? - Młodzi ludzie w tym okresie, częściej niż przez resztę roku, tymczasowo tracą kontakt z rodziną. Dużo podróżują, pragną przeżyć jakąś niezapomnianą przygodę. Dlatego wakacje są dla sekt szansą na bezpośredni kontakt z potencjalną ofiarą. Okres wakacji to także czas zawiązywania nowych znajomości i poświęcania się postanowieniom rozwoju duchowego i umysłowego. Czytamy wtedy więcej książek lub często uczestniczymy w spotkaniach odpowiadających naszym intelektualnym zainteresowaniom. Ludzie nie zawsze panują wtedy nad tym, że jedna z poznanych osób to np. członek sekty zajmujący się wakacyjnym werbunkiem, który wychodzi naprzeciw podświadomym poszukiwaniom duchowym swojej ofiary. Członkowie sekt doskonale wiedzą o tej wakacyjnej aktywności i dlatego specjalnie się do tego okresu przygotowują. Najwięcej zgłoszeń o wstąpieniu do sekt przyjmujemy nie w wakacje, ale jesienią. Lato jest okresem zawiązania wstępnego kontaktu, "zarażenia" nowej ofiary ideologią sekty. Taki człowiek często wraca po wakacjach do domu i z pozoru zachowuje się normalnie. Uzależnienie od sekty uaktywnia się najwcześniej kilka tygodni później, gdy sekta nie daje już o sobie zapomnieć. To wtedy owe "wakacyjne przygody" mają swoje poważne reperkusje. Z reguły okres wakacji sam w sobie jest zbyt krótki, by od razu zwerbować nowego członka. KAI: Które regiony Polski są szczególnie narażone na aktywność sekt?
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.