Kara za obraźliwe słowa ojca Tadeusza Rydzyka ma być surowa, a zadbać o to miał prezydent Lech Kaczyński. W Rzymie zastanawiają się nad konsekwencjami wobec szefa Radia Maryja, który nazwał prezydenta oszustem, a jego żonę czarownicą. Z watykańskim sekretarzem stanu miał o tym rozmawiać sam Lech Kaczyński - pisze Dziennik.
Na werdykt Watykanu i władz zakonu redemptorystów w sprawie ojca Rydzyka czeka obrażony przez duchownego prezydent Lech Kaczyński, który według informatorów Dziennika kontaktował się w tej sprawie z watykańskim sekretarzem stanu, kardynałem Tarcisio Bertone. Obraźliwe słowa padły z ust kapłana na wykładach w toruńskiej Wyższej Szkole Komunikacji Społecznej i Mediów. Dyrektor Radia Maryja poza atakami na Żydów zarzucał oszustwa prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, a jego żonę Marię nazywał czarownicą. "Prezydent jest dużo bardziej pamiętliwy od brata, a jeśli taka rozmowa z kardynałem Bertone miała miejsce, to zapewne Lech domagał się surowej kary dla duchownego" - twierdzi jeden z wysoko postawionych polityków PiS. Najpoważniejszą karą dla ojca Rydzyka może być wykluczenie z zakonu. Większość ekspertów uważa jednak, że krnąbrnemu duchownemu może grozić najwyżej odebranie toruńskiej rozgłośni. W sobotę przyjaciele Radia Maryja podjęli się obrony ojca Tadeusza Rydzyka przed jego przełożonymi w Watykanie. Bezpośrednim bodźcem obrony był opublikowany dzień wcześniej apel intelektualistów. Podpisani pod nim m.in Tadeusz Mazowiecki, Władysław Bartoszewski, oraz kilkudziesięciu innych naukowców, księży, publicystów, którzy wyrażali oburzenie antysemickimi wypowiedziami ojca Rydzyka, apelowali do władz kościelnych, żeby "zrobiły wszystko, co w ich mocy, by w przyszłości publiczne wypowiedzi ks. Tadeusza Rydzyka nie podważały oficjalnego nauczania Kościoła na temat Żydów". Przyjaciele Radia Maryja wciąż nie wierzą w winę Rydzyka. Obrońcy duchownego napisali, że ojciec jest ofiarą "jątrzącej nagonki na wykładowcę przedstawiającego swoją ocenę sytuacji". Podkreślali, że nagrania zostały oparte na manipulacjach technicznych i deformacjach tekstów ojca. Apel odebrali jako atak na "najważniejszą enklawę wolności słowa w polskich mediach" czyli toruńskie radio. Pod listem podpisało się kilkudziesięciu księży, osoby prywatne oraz kilku byłych eurodeputowanych i senatorów LPR. "Zwolennicy ojca dyrektora do końca nie będą chcieli uwierzyć w jego winę. Sprawa i tak będzie się jednak rozstrzygać poza Polską" - mówi Jolanta Szczypińska, wiceprzewodnicząca PiS. List wysłano na ręce generała redemptorystów ojca Josepha Williama Tobina. W piątek zapowiedział on, że decyzja o konsekwencjach wobec ojca Rydzyka zapadnie w ciągu najbliższych dni. W znaczenie listu obrońców Rydzyka nie wierzy Władysław Bartoszewski. "Ja osobiści nie ośmieliłbym się wtrącać do generała" - mówi Dziennikowi i dodaje, że w liście nie ma ani słowa ustosunkowania się do treści apelu intelektualistów, a pod listem obrońców Rydzyka nie podpisał się żaden znany biskup.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.