Ewangelicka parafia w Kuopio w środkowej Finlandii ukrywa przed deportacją imigrantkę z Sudanu - doniosła Gazeta Wyborcza.
Parafianie z Kuopio przygarnęli Sudankę, która od 18 miesięcy przebywała nielegalnie w Finlandii - relacjonuje GW. Kobiecie w każdej chwili groziła deportacja, nie dostała bowiem od władz imigracyjnych prawa do azylu ani nawet zgody na tymczasowy pobyt. Kościół przyznał Sudance (jej nazwisko nie jest ujawniane) status parafialnego azylanta. Niestety taki kościelny azyl nie ma mocy prawnej. Dlatego też członkowie kongregacji z Kuopio ukryli ją przed policją w jednym z prywatnych domów. - W Finlandii to niezwykła rzecz. Taki przypadek zdarzył się dopiero drugi raz w historii naszego kościoła - mówi Gazecie Lahja Pyykönen z departamentu informacji diecezji luterańskiej w Kuopio. Żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, iż Finlandia jest krajem, gdzie prawo jest rzeczą świętą a luteranie należą z mocy prawa do państwowego kościoła. Jest więc im niejako podwójnie trudno występować przeciw państwu. Tym razem chodziło o coś więcej niż tylko względy humanitarne. Sudanka należy bowiem do kościoła anglikańskiego, stowarzyszonego z luterańskim w Finlandii. Kościelna solidarność wzięła więc górę nad niezwykle wysoką w Skandynawii lojalnością wobec państwa. Tym bardziej, że kobieta przyjechała do Finlandii, by opiekować się małą córeczką swej zmarłej siostry. - Nie wiem, jak się skończy ta cała sprawa, ale moja córka bardzo potrzebuje opiekunki. Sam nie jestem w stanie jej wychować - mówi Gazecie Charles Anderia, Sudańczyk z prawem do pobytu w Finlandii, którego córką opiekowała się niedoszła azylantka. Opowiada nam, jak sprowadził siostrę swej żony i jak przez kilka miesięcy stała się ona zastępczą mamą. - Córka mówiła już na nią mamo - tłumaczy. Pewnym wyjściem z sytuacji byłoby poślubienie kobiety, która zgodnie z prawem do łączenia rodzin otrzymałaby status azylanta. Anderia, działacz kościoła anglikańskiego, wyklucza takie rozwiązanie. - Na poślubienie siostry mej zmarłej żony nie pozwala mi ani religia, ani me własne przekonania - mówi. Liczy jednak, że fińskie władze okażą wyrozumiałość. - Po powrocie do Sudanu jako chrześcijance grożą jej prześladowania - mówi. Fiński kościół luterański rozpoczął akcję na rzecz przyznania Sudance azylu, bądź choćby prawa pobytu. A jest na to szansa. Przed sądem apelacyjnym toczy się bowiem rozprawa w sprawie nakazu jej deportacji. - Sąd może wstrzymać nakaz deportacji i zobowiązać władze do ponownego rozpatrzenia azylu - mówi radiu Yle Matti Heinonen z dyrekcji ds. imigracji. Problem w tym, że taka procedura ciągnie się zwykle kilka miesięcy, a w tym czasie Sudanka jest wciąż poszukiwaną przez policję kandydatką do deportacji. Parafianie z Kuopio liczą, że po nagłośnieniu ich akcji w fińskich i międzynarodowych mediach, sąd szybciej załatwi sprawę. Fiński przypadek nie jest odosobniony. Europejskie kościoły, które zgodnie z tradycją dawały przed wiekami schronienie osobom ściganym przez prawo, coraz częściej stają się bezpiecznym schronieniem dla rzeszy nielegalnych imigrantów. W zeszłym roku belgijski kościół katolicki wszedł w ostry konflikt z rządem o ukrywanie nielegalnych imigrantów. Biskupi wydzielili bowiem 20 kościołów i kaplic, które zmieniono tymczasowo na schroniska dla tzw. "sans-papiers" czyli ludzi bez prawa do pobytu w Belgii. Policja z szacunku dla miejsc kultu nie wchodziła do tych kościołów, w związku z czym niedoszli azylanci uniknęli deportacji. Dzięki kościelnej akcji przed władzami imigracyjnymi schroniło się kilkuset niedoszłych azylantów. W maju 2006 roku Irlandia przez kilka tygodni żyła sprawą protestacyjnej głodówki 41 Afgańczyków w katedrze św. Patryka w Dublinie. Głodówkę przerwała jednak policja, wyprowadzając Afgańczyków z katedry.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.