Włoski Sąd Kasacyjny uniewinnił muzułmańskich imigrantów, którzy bili nastoletnią córkę i przywiązywali ją do kaloryfera za to, że spotykała się z Włochem - podała Rzeczpospolita.
W uzasadnieniu sąd tłumaczył, że dziewczyna została pobita "zaledwie" trzy razy. Jego decyzja wywołała we Włoszech powszechne oburzenie i ostrą krytykę ze strony minister do spraw równouprawnienia Barbary Pollastrini. To jednak wyroku nie zmieni, bo jest on ostateczny. O sądzonej rodzinie wiadomo niewiele. Przybyła do Włoch kilkanaście lat temu z jednego z krajów Maghrebu. Fatima, która za kilka miesięcy skończy 18 lat, wychowywała się w Bolonii. W szkole podobno znakomicie integrowała się z włoskimi uczniami. Wszystko było dobrze, dopóki nie zaczęła się spotykać z jednym z włoskich kolegów i prowadzić stylu życia zdaniem rodziny niezgodnego z kulturą islamu. Ojciec i brat trzykrotnie pobili ją tak dotkliwie, że szukała ratunku na posterunku policji. Gdy to nie pomogło, rodzina zaczęła dziewczynę krępować po jej przyjściu ze szkoły i przywiązywać do kaloryfera. Sąd Kasacyjny w uzasadnieniu napisał, że Fatima "pobita została tylko trzy razy w ciągu całego życia, dlatego, że zachowywała się nieodpowiednio", a do kaloryfera trzeba ją było przywiązywać, bo groziła samookaleczeniem. Zdaniem sędziów zdecydowana postawa rodziny pozwoliła uniknąć tragedii. Sprawa toczyła się od dwóch lat i przeszła przez wszystkie instancje. Pierwszy wyrok skazujący rodzinę dziewczyny uchylił sąd apelacyjny, a w ubiegłym tygodniu Sąd Kasacyjny odrzucił odwołanie prokuratury. Zdaniem oburzonych Włochów to wyraźny sygnał pod adresem społeczności islamskiej, że może maltretować do woli nieletnie dziewczęta. Kiedy Fatima skończy18 lat, teoretycznie będzie mogła robić, co zechce. Jednak - jak przypominają włoskie media - może przecież podzielić los 20-letniej Hiny Saleem, którą w zeszłym roku wuj i szwagier zarżnęli kuchennym nożem w Sarezzo za to, że związała się z Włochem i zamieszkała z nim pod jednym dachem w Brescii. Proces morderców jest w toku. Obaj czują się niewinni. Chodzą po celi, recytując wersety Koranu. Tego rodzaju przestępstwa znajdują zresztą usprawiedliwienie nawet w oczach starszych wiekiem Włochów. Dopiero 26 lat temu z włoskiego kodeksu karnego zniknął paragraf o "Delitto d'onore" (zbrodni w imię honoru). Wcześniej plamę na honorze uważano za okoliczność łagodzącą. Za zamordowanie z tego powodu córki, żony czy kochanki groziło zaledwie od trzech do siedmiu lat więzienia. Dziś za taki mord można dostać dożywocie, a mimo to o tego rodzaju zabójstwach popełnianych przez Włochów tutejsze media donoszą co najmniej dwa razy w miesiącu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.