Episkopat nie chce stracić kontaktu z żadną z krain, których istnienie ujawniły wybory. Z krainą wnuków uzbrojonych w telefony komórkowe - i z krainą babć strojnych w moherowe berety - napisał w Gazecie Wyborczej Mirosław Czech.
Sam Kościół wykazuje w tych sprawach daleko posuniętą wstrzemięźliwość. Pytany o możliwość zmiany prawa antyaborcyjnego prymas Józef Glemp odparł: "Nie spodziewam się w tej sprawie żadnych zmian. Ja zresztą nie wiążę kwestii wzmacniania ochrony życia z wprowadzaniem jakichś nowych ustaw. Według mnie obecnie ważniejsza jest świadomość społeczeństwa, otwartość na życie, edukacja. (...) Chodzi o to, aby przekonywać ludzi, lekarzy i uczonych do spojrzenia prosto w oczy wielkiej prawdzie o życiu" ("Dziennik" z 29 października br.). Takie stanowisko prymasa to novum, choć w pełni zrozumiałe. Większość biskupów bynajmniej nie marzy o tym, by nowy parlament zafundował Polsce fundamentalny spór światopoglądowy. Zżyli się z kompromisem między państwem a Kościołem, jaki został osiągnięty w pierwszej połowie lat 90. Kilku z nich otwarcie wystąpiło przeciw inicjatywie byłego marszałka Sejmu Marka Jurka, który na początku tego roku dążył do zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Mówili, że prawo, które obowiązuje, nie w pełni ich zadowala, ale jest lepsze od ciągłej wojny w tej sprawie. Wojna prowadzić może do referendum, a jak wiadomo, kwestie przynależące do sumienia nie powinny być poddawane pod głosowanie. Ten rysujący się konsens mogą naruszyć politycy, którym marzy się zmiana konstytucji. Debata nad tą sprawą niejako automatycznie otworzy spór o Invocatio Dei w preambule, nową redakcję zapisu o przestrzeganiu wartości chrześcijańskich w sferze publicznej, a przede wszystkim o całkowity zakaz aborcji. Jeśli Zgromadzenie Konstytucyjne wpisze do konstytucji propozycje integrystów, pozostanie jeszcze głos społeczeństwa. Nową ustawę zasadniczą zatwierdza się bowiem w referendum. A na to tylko czeka lewica. Dla niej to wymarzony pretekst, by odbudować wpływy, dzieląc społeczeństwo wzdłuż wygodnej dla siebie osi: wolność kobiet i ich prawo do decydowania o sobie versus pełne ubezwłasnowolnienie. Europa versus ciemnogród. Wynik takiego plebiscytu jest dalece niepewny. Wie o tym Episkopat - i dlatego zmian nie chce. Wielu biskupów jest świadomych, że przesunięcie nastrojów społecznych na prawo nie oznacza przyzwolenia większości Polaków na całkowity zakaz aborcji czy też na model zaangażowania politycznego duchowieństwa prezentowany przez Radio Maryja. Dotyczy to zwłaszcza młodego pokolenia, które weszło w dorosłe życie w ostatnich latach. Z tej perspektywy dla Kościoła będzie najlepiej, gdy umilkną wszelkie projekty uszczęśliwiania Polaków nową konstytucją - napisał Czech. Kłopot Kościoła polega na tym, że jego wierni są politycznie podzieleni na dwa zwalczające się obozy. Dla "Naszego Dziennika" PO to liberalno-lewicowy spisek skierowany przeciwko ludziom wierzącym. Z kolei Platforma w kampanii wyborczej prezentowała wizerunek o. Rydzyka jako jeden z symboli czasów, które powinny odejść w niepamięć. Pomiędzy tak napiętymi emocjami trudno o kompromis i współdziałanie. W cytowanym już wywiadzie prymas Glemp pouczał: "Dążenie PiS do moralnego oczyszczenia Polski było słuszne i mam nadzieję, że PO je podejmie. Dziwię się, że teraz wszyscy tak odcinają się od idei IV Rzeczypospolitej. Nie chodzi o numerację, ale odnowa życia społecznego musi być kontynuowana. Rzeczywiście, PiS nie wszystko się udało, ale to nie jest tylko ich wina. (...) Wciąż musimy leczyć się z zakłamania z okresu komunizmu. Próbowało to robić PiS i jestem przekonany, że będzie to robić Platforma. Polacy muszą czuć własną godność, a takie zjawiska jak korupcja ją zabijają". Prymas zdaje się nie dostrzegać, że dla milionów Polaków PiS-owska terapia okazała się gorsza od diagnozy. W plebiscycie, jaki zafundował Jarosław Kaczyński, większość głosujących jednoznacznie odrzuciła pomysł na Polskę, jaką próbował zaaplikować do spółki z Samoobroną, LPR i o. Rydzykiem.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.