Episkopat nie chce stracić kontaktu z żadną z krain, których istnienie ujawniły wybory. Z krainą wnuków uzbrojonych w telefony komórkowe - i z krainą babć strojnych w moherowe berety - napisał w Gazecie Wyborczej Mirosław Czech.
Słowa obecnego metropolity warszawskiego abp. Nycza dowodzą, że tę lekcję Kościół odrobił z nawiązką. Wypowiedź prymasa Glempa - że niekoniecznie. Na tę różnicę można spojrzeć jak na problem bogactwa - Kościół w naturalny sposób odpowiada na sytuację powyborczą, z jej głębokim podziałem na Polskę PO i Polskę PiS. Dlatego stosuje podział ról - jedni biskupi mówią do zbuntowanej przeciwko PiS-owi Warszawy, drudzy do "moherowej" Galicji i Kongresówki. W ten sposób Episkopat nie chce stracić kontaktu z żadną z krain, których istnienie ujawniły wybory. Z krainą wnuków uzbrojonych w telefony komórkowe - i z krainą babć strojnych w moherowe berety. W kampanii wyborczej ze strony Jarosława Kaczyńskiego Kościół doznał pokusy "uduszenia w objęciach miłosnych" - diagnozuje Czech. - Obraz premiera, który wspiął się na jasnogórski ołtarz, by z tej wysokości prowadzić agitację partyjną, na długo zapadnie w pamięć jako ostrzeżenie przed władzą, która za przywileje każe sobie płacić w politycznie wymiernej walucie. Dla stosunku Episkopatu do PiS kluczowe znaczenie będzie miał los o. Rydzyka. Prymas Glemp przypomniał, że Radio Maryja nie było posłuszne wskazaniom biskupów o nieangażowaniu się mediów katolickich po stronie żadnej partii. Dodał przy tym: "Pozostaje pytanie, czy kierownictwo takiej instytucji może spoczywać w ręku jednego duchownego, bez relacji do Episkopatu? Przecież Episkopat powołał gremia do rozmów z tą rozgłośnią. Tymczasem o. Rydzyk odmawia uczestniczenia w ich pracach. Dialog jest pusty, bo nie mamy z kim rozmawiać. Czy bez o. Rydzyka Radio Maryja może nadal istnieć?". Dla rozwiązania tego dylematu prymas przywołał maksymę Włodzimierza Majakowskiego: "Lenin to partia, a partia to Lenin". Znamienne, że Jarosław Kaczyński, krytykując bardzo stanowczą wypowiedź kard. Dziwisza na temat o. Rydzyka, też mówił o jedności osoby i instytucji. Państwo rządzone przez Platformę na ołtarze wchodzić nie będzie. Kościół może być spokojny o swą pozycję, prawa i przywileje. To państwo będzie potrzebowało Kościoła jako autorytetu, którego życzliwa neutralność okaże się pomocna w trudnych momentach. Dla hierarchów rządy PO i jej poparcie wśród ludzi młodych dają nadzieję na to, że Polska nie podzieli losu katolickich Hiszpanii i Irlandii, w których procesy laicyzacyjne przebiegły w wyjątkowo szybkim tempie. Pod władzą Platformy Polska długo jeszcze pozostanie "zawsze wierna" Chrystusowi i Watykanowi. Nie dołączy do europejskiego trendu sekularyzacji i prawnego podważania fundamentów etyki katolickiej. W nadchodzących latach nie dojdzie do wielkich wstrząsów - sprawy będą szły niespiesznym rytmem chrztów, pierwszych komunii, ślubów i pogrzebów. I masowych praktyk religijnych w niedziele i święta. Biskupi mogą słusznie liczyć na to, że w Polsce nadszedł czas Treuga Dei - Pokoju Bożego. Zamilknie szczęk oręża, nadejdzie okres uspokojenia. Episkopat ma na to duże szanse, jeśli tylko radykałowie i integryści nie zechcą zburzyć pokoju w imię swojej wizji Królestwa Bożego na ziemi i własnych ambicji politycznych. Dla polskiego Kościoła wciąż najgroźniejszym wyzwaniem nie jest lewica, lecz jego najgorliwsi z gorliwych sług - podsumowuje Mirosław Czech.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.