Wydarzenie bez precedensu w tysiącletniej historii płockiego Kościoła: ordynariusz diecezji bp Piotr Libera naciągnął granatowy dres, wcisnął czarną czapkę na uszy i - mimo że przeziębiony - popędził na półkilometrową trasę razem z innymi biegaczami - doniosła Gazeta Wyborcza.
- W zdrowym ciele zdrowy duch! - zakrzyknął pod pomnikiem Piłsudskiego, zanim wystrzelił starter. Ordynariuszem diecezji bp Libera, były sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, jest od czerwca. Bieg Niepodległości został w Płocku zorganizowany po długiej przerwie, pierwszy raz po II wojnie światowej. - Cieszę się, że Płock zdecydował się na powrót do tradycji i że po oficjalnych uroczystościach religijno-patriotycznych uczcimy 89. rocznicę odzyskania niepodległości biegiem - mówił bp Libera. - Potrzeba takich imprez sportowych, które integrują starsze pokolenie z młodszym, a jednocześnie pozwalają zadbać o sprawność fizyczną. Sam zaczął dyrygować najmłodszymi sportowcami. - Dzieciaki, wskakujcie do pierwszego szeregu - zaordynował. Kiedy już na linii startu konferansjer zapytał: "A czy ksiądz biskup przygotowywał się specjalnie do tego biegu?", odpowiadał: - Nie, bo bieganie to dla mnie żadna nowość, zawsze staram się mieć dobrą kondycję. Pobiegnę tu z marszu. Ordynariusz nie pokazał wszystkich swoich możliwości. - Spójrzcie na te dzieciaki, którym dał się wyprzedzić - komentował któryś z przechodniów. - Nie dość, że będą wspominały, że rywalizowały z biskupem, to jeszcze będą się długo chwaliły, że biegły z nim jak równy z równym albo że nawet wygrały. To dla nich świetna katecheza. - Tego rodzaju imprezy są nastawione na przyjemność, a nie na ściganie się na czas - przyznawał sam ordynariusz, który nie ukrywał, że na metę dotarł w "grupie zamykającej". Inni hierarchowie potwierdzają, że jest uznawany za jednego z najlepszych sportowców wśród biskupów. Kiedy tylko może, wybiera się na przebieżki. - Spotkacie mnie przede wszystkim kilka kilometrów za Płockiem, w lasach w Soczewce, zwykle po południu - relacjonował. Siedem kilometrów to dla niego betka. Przeważnie tyle "łyka" w Soczewce za jednym zamachem. Dotlenia się wtedy, a przy okazji obmyśla homilie. Albo odmawia różaniec, rytm biegu próbując zsynchronizować z rytmem modlitwy i odwrotnie - rytm modlitwy wplatając w rytm biegu. - Kiedy te dwa wymiary - duchowy z cielesnym - łączą się, dzieje się coś, o czym mówili Ojcowie Pustyni: rytm serca splata się z rytmem modlitwy - mówił niedawno. Wczoraj kontynuował: - Chrześcijaństwo to nie tylko dusza, ale i ciało, które przecież też dostaliśmy w darze od Stwórcy. Dbając o nie, spłacamy powinność Panu Bogu. Dlatego, kiedy Leszek Brzeski, jeden z organizatorów, przyszedł do mnie z propozycją wzięcia udziału w biegu, nie wahałem się ani chwili. Przygoda bp. Libery z aktywnym wysiłkiem zaczęła się na dobre w Batalionie Ratownictwa Terenowego w Bartoszycach - jednostce wojskowej, w której służył jeszcze jako kleryk (teraz jest kapitanem Wojska Polskiego w stanie rezerwy). - To było 35 lat temu - wspominał wczoraj. - Bardzo szybko sport stał się moim nałogiem. Zresztą, jak tu nie być wysportowanym, skoro - jak donosiła KAI - "aby uczestniczyć w niedzielnej mszy św., kleryk Libera musiał przeskakiwać płot koszar, łamiąc regulamin". Ale nie tylko skoki i lekkoatletyka są pasją biskupa płockiego, specjalisty w zakresie literatury klasycznej i starochrześcijańskiej. - Także tenis ziemny, rower, uwielbiam też biegówki, narty, szczególnie chętnie z tymi ostatnimi wybieram się na Polanę Jakuszycką - uzupełniał. - I jeszcze jedno: jazda konna... Nie wykluczam, że poproszę o możliwość przejażdżki proboszcza z Radziwia - on ma przy plebanii wierzchowce. Uliczny Bieg Niepodległości Zorganizowali go Zespół Szkół Technicznych i Klub Sportowy "Viktoria". Nawiązuje do pierwszego w historii naszego miasta biegu, podczas którego płocczanie obchodzili Święto Niepodległości - było to w 1923 r. Wczoraj najpierw był bieg honorowy wokół placu Obrońców Warszawy. To w nim wzięli udział m.in. bp Piotr Libera (na obydwu zdjęciach), prezydent Mirosław Milewski i poruszający się na wózku inwalidzkim 12-letni Patryk. Organizatorzy nie spodziewali się, że zgłosi się aż tyle osób do biegu głównego. Planowali jedną rywalizację z podziałem na cztery kategorie wiekowe, tymczasem trzeba było zorganizować aż dwa biegi, bo do każdej z kategorii zgłosiło się grubo powyżej 100 zawodników. Każdy z nich miał do przebiegnięcia ok. 1,5 tys. metrów na trasie Kolegialna - 1 Maja - Kościuszki - wieża ciśnień - plac Obrońców Warszawy.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.