"Niedziela jest w naszym społeczeństwie wspólnym, regularnie wolnym dniem, dniem spokoju i wypoczynku, dniem spotkania, dniem rodziny i wspólnoty, dniem refleksji, służby Bożej i świętowania oraz dniem wielorakiego zaangażowania się w obszary poza pracą zawodową i konsumpcją."
Pytanie, dlaczego wartość niedzieli się wypłukuje czym zastąpić supermarket w niedzielę to kolejne punkty dyskusji zaproponowane przez prof. Jana Grosfelda. Ciekawy głos w dyskusji padł ze strony prof. Juliana Auleytnera (Uniwersytet Warszawski). Cytował wypowiedź jednej z ankietowanych przez siebie sprzedawczyń w supermarkecie, która na pytanie, czy jest szczęśliwa, że pracuje w niedzielę, odpowiedziała, że tutaj ona ma kontakt z bliźnimi, może pomóc ludziom w ich decyzjach, realizując w ten sposób przykazanie miłości bliźniego. Wychodząc od tego zdania mówił o tym, że praca dziś i 2000 lat temu to zupełnie inna praca, o jej funkcji kulturotwórczej i o tym, że pozwala ona ludziom spędzać czas inaczej niż w samotności gospodarstwa domowego. Prof. Aniela Dylus podjęła jeden z tych argumentów mówiąc, że oczywiście praca ma znaczenie kulturotwórcze, ale niedziela jest tym dniem, w którym powinna dochodzić do głosu nie wymiana (handel) a bezinteresowność. Moim zdaniem warto zauważyć również drugi wątek tej wypowiedzi, bo być może stanowi on sedno problemu niedzieli. Człowiek jest istotą społeczną, to wynika z samej jego natury. Stawianie go w sytuacji wyboru między „samotnością gospodarstwa domowego” a byciem z innymi ludźmi jest działaniem z góry skazanym na przegraną. Trzeba natomiast zadać pytanie o to, czemu mówimy o czymś tak potwornym jak „samotność gospodarstwa domowego”. W tym określeniu nie ma domu, rodziny, przyjaciół, znajomych. Nie ma wspólnoty – ludzi, którym można dać siebie i którzy siebie dają nam. Jest samotność, niezależnie od tego, z ilu osób owo gospodarstwo domowe się składa. Centrum handlowe daje substytut wspólnoty - zbiorowość. Jest się wśród ludzi, którzy robią to samo, człowiek staje się jednym z wielu nawet wtedy, gdy jest się tylko klientem. To sposób na nie doświadczanie samotności płynącej z braku relacji. Rzecz w tym, że to ciągle tylko substytut, który niczego nie buduje i nie nasyca. Samotność w „gospodarstwie domowym” pozostaje. Więc może – jeśli chcemy rzeczywiście budować świadomości, że wolna niedziela jest zbyt ważnym dobrem, by je marnować – warto działać w tym kierunku, by faktem doświadczanym przez ludzi stały się słowa z Założeń Programowych austriackiego „Sojuszu na rzecz wolnej niedzieli”: „Niedziela jest w naszym społeczeństwie wspólnym, regularnie wolnym dniem, dniem spokoju i wypoczynku, dniem spotkania, dniem rodziny i wspólnoty, dniem refleksji, służby Bożej i świętowania oraz dniem wielorakiego zaangażowania się w obszary poza pracą zawodową i konsumpcją.”
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.