Reklama

Boże Narodzenie 2007 w Polsce

Święta Bożego Narodzenia stawiają nas wobec pytania o świętość życia każdego człowieka, o życie dziecka nienarodzonego, czy o wartość rodziny uważa abp Kazimierz Nycz.

Reklama

Podobnie jak metropolita warszawski - wielu biskupów i księży właśnie tematyce pro-life poświęciło świąteczne kazania podczas Mszy odprawianych o północy - czyli Pasterek. Duchowni mówili m.in. o dylematach moralnych związanych z zapłodnieniem in vitro, przestrzegali przed komercjalizacją świąt Bożego Narodzenia, ale przypominali też papieskie przesłanie o nadziei. Tradycyjnie już, datki zbierane na tacę podczas Pasterek zostaną przeznaczone na wsparcie domów samotnych matek. In vitro, dzieci, rodzina Podczas pasterki w podwarszawskim Raszynie metropolita warszawski pytał jak pojmujemy - stojąc u betlejemskiego żłobka - życie człowieka: czy jako wielki dar czy jako wielki egoizm. Wyjaśnił, że troska o dziecko i rodzinę winna być jednym z priorytetów Polski dziś. Abp Nycz dodał, że tajemnica Bożego Narodzenia, to fakt, że Bóg stał się dzieckiem, które potrzebuje matki i potrzebuje rodziny. "Takiej rodziny, jaką Bóg ustanowił na początku stworzenia, opartej na związku kobiety i mężczyzny, a nie na żadnym innym związku". "Nie wolno zatem człowiekowi podejmować żadnych prób, aby związek sakramentalny mężczyzny i kobiety zastąpić jakimkolwiek innym związkiem" - ostrzegł kaznodzieja. Zdaniem abp Nycza, Bóg - poprzez narodzenie się w Betlejem jako dziecko zdane na pomoc innych - zwraca nam uwagę na problem dziecka dzisiaj i na problem rodziny dzisiaj. Metropolita przyznał, że choć w ostatnich dwóch latach uświadomiono sobie w Polsce znaczenie rodziny i dzietności w rodzinie, to jeszcze bardzo wiele jest do zrobienia. Abp Nycz zaapelował szacunek dla życia każdego człowieka i o życzliwe przyjęcie każdego życia. "W te święta nie można zapominać, że są dzieci, które chcą się dostać na ten świat, ale bardzo często znajdują drzwi na ten świat zamknięte przez własnych rodziców" - wyjaśnił obrazowo. "U podstaw tego leży pytanie jak pojmujemy życie. Czy jako wielki dar, czy jako wielki egoizm" - pytał retorycznie. "Jest to pytanie o życie dziecka nienarodzonego, ale i życie każdego, życie chorego nieuleczalnie. Jest to pytanie o ludzi starszych w rodzinach, czy domach pomocy społecznej" - wyjaśnił. Do poszanowania życia w każdej jego fazie wzywał także biskup płocki Piotr Libera, który odprawił uroczystą pasterkę w budującym się kościele parafii Miłosierdzia Bożego w Skępem. W homilii hierarcha podkreślił, że obrona życia jest obowiązkiem chrześcijan, gdyż "nad Betlejem nieustannie unosi się cień Heroda". Biskup nazwał ludzkie życie i życie wszystkich stworzeń "sakramentem Boga w świecie", wyjaśniając, że jest ono narzędziem budowania miłości i znakiem, który wskazuje na Boga jako jego dawcę. Stwierdził przy tym, że życie nowonarodzonego Jezusa było "w najwyższym stopniu darem Boga", dlatego Maryja i Józef - jako dziewiczy rodzice - zostali obdarowani bardziej niż jakakolwiek inna para. "Dar ten był tak wielki, że przerósł dar ich małżeńskiej miłości" - mówił biskup płocki. Bp Libera przywołał współczesne metody walki z życiem - aborcję i eutanazję - nazywając je "perfidnymi narzędziami Złego". Skrytykował metodę zapłodnienia in vitro i pomysł refundowania jej przez państwo. "Czy nie jest to szatańska zagrywka? Dać początek jednej istocie ludzkiej i równocześnie zniszczyć kilka lub kilkanaście innych żywych ludzkich zarodków! Oto dlaczego Kościół mówi zdecydowanie: metodzie poczynania ludzkiego życia w probówce, czyli w laboratorium" - mówił biskup płocki. Kaznodzieja zaznaczył, że jakkolwiek cel zapłodnienia in vitro jest szlachetny, to środek wiodący do jego realizacji jest "nie do przyjęcia (...), ponieważ wiąże się z uśmierceniem wielu niewinnych istnień ludzkich". W tym kontekście biskup zaapelował do słuchaczy o obronę życia w każdej jego fazie - od poczęcia do naturalnej śmierci, przypominając, że Boże Narodzenie jest świętowaniem narodzin życia. "Nie wystarczy więc dziś kolędować i pójść z opłatkiem do najbliższych. Świętować życie oznacza również obowiązek bronienia życia na każdym jego etapie - mówił były sekretarz Episkopatu. Zdaniem biskupa tarnowskiego Wiktora Skworca, miłość i adopcja to najpiękniejszy dar, jaki można ofiarować porzuconemu dziecku, które pragnie rodziców. Biskup przypomniał, że to adopcja, a nie zapłodnienie in vitro jest rozwiązaniem dla małżonków, którzy nie mogą doczekać się własnego potomstwa. Zaznaczył, że w publicznej dyskusji na temat refundacji kosztów in vitro brakuje elementarnej wiedzy o tym, że jest to "produkcja życia kosztem innego życia". Biskup tarnowski przypomniał, jak wielkie są potrzeby osieroconych i porzuconych dzieci, jak bardzo pragną one troski, opieki i miłości. "Wyspecjalizowane instytucje państwowe nie zastąpią właściwego środowiska wychowawczego dla porzuconych dzieci. Ich dramatem jest brak rodziców, brak miłości, który wywołuje chorobę sierocą. Najlepszym sposobem przyjścia dziecku osieroconemu z pomocą jest miłość rodziców, adopcja. Ale o niej się nie mówi, bo promowanie adopcji zaszkodziłby medycznemu lobby, propagującemu omnipotencję medycyny i życie z próbówki" - podkreślał kaznodzieja. Chciwość i pogoń za pieniądzem - to współczesne ciemności Wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki powiedział w Boże Narodzenie w Poznaniu, że współczesnemu światu zagrażają ciemności, którymi są chciwość za pieniądzem i pochwała tego, co szkodzi człowiekowi. Jego zdaniem, "jednym z rodzajów ciemności społecznej jest dziś niespotykana do tej pory wszechmoc pieniądza w relacjach międzyludzkich i wszechwładna chciwość" - ubolewał metropolita poznański podczas Mszy św., odprawionej w kościele franciszkanów z okazji 550-lecia pobytu zakonników w stolicy Wielkopolski. Hierarcha przyznał, że choć "pieniądz zawsze odgrywał swoją ważną rolę", to jednak "w ostatnich latach na skutek globalizacji zdominował prawie wszystkie odniesienia międzyludzkie". "Mnożą się afery finansowe indywidualne, społeczne, państwowe, międzynarodowe i nic nie jest w stanie tego wszystkiego poskromić" - stwierdził abp Gądecki. O tym, że "dzisiaj tak łatwo wszystko spłycić, rozmyć, zatracić duchowy, religijny wymiar i skoncentrować się na tym, co nie jest najważniejsze" - mówił podczas Pasterki w katedrze płockiej bp Roman Marcinkowski. Można przecież - i to się czyni - zredukować święta do choinki, prezentów, zakupów, ilości dań wigilijnych, śpiewu kolęd, wysłania świątecznej kartki z oklepanymi życzeniami, włączenia się nawet w jakąś akcję charytatywną". Zwrócił uwagę, że w Europie Zachodniej wprowadza się laicki charakter świętowania świąt Bożego Narodzenia, zaś symbole religijne zastępuje się symboliką świecką. Przywołał m.in. przykład Hiszpanii i Włoch, gdzie ruguje się i cenzuruje symbolikę chrześcijańską. Zdaniem bp. Marcinkowskiego takie traktowanie świąt Bożego Narodzenia świadczy o słabości samych chrześcijan, którzy się temu nie przeciwstawiają. "Ci chrześcijanie nie usuwają Boga w ogóle, ale po prostu przyznają Mu drugie miejsce, a to właśnie staje się przyczyną ludzkich nieszczęść" - podkreślił, dodając, że jeśli życie chrześcijanina ma wyglądać po ludzku, to Bóg musi mieć w nim pierwsze miejsce: "nie ex aequo, nie na równi, lecz pierwsze miejsce w domu, w pracy, na wczasach, wszędzie". Co to znaczy być chrześcijaninem po Bożym Narodzeniu? "Dzisiaj jest tak samo. Są tacy, którzy chcą zabić Chrystusa, wykreślić Jego egzystencję. Czy nie słyszymy ich głosów w radiu, telewizji, wystąpieniach politycznych czy społecznych? Chcą zabić Chrystusa, bo jest On niewygodny w realizowaniu ich własnych dążeń, tak jak wydawało się Herodowi, że jest mu niewygodny" - ubolewał podczas Pasterki w katedrze poznańskiej kard. Zenon Grocholewski. Prefekt watykańskiej kongregacji zauważył, że "inni lekceważą Chrystusa i organizują sobie własne życie, jakby Go w ogóle nie było". "Są jeszcze bardziej okrutni, mianowicie ci, którzy chcą nosić imię chrześcijan, lecz Chrystus nic nie znaczy w ich życiu. Czasem instrumentalizują stwierdzenia o przynależności do Kościoła w celu osiągnięcia korzyści, które z Chrystusem nie mają nic wspólnego. Ci wyrządzają naprawdę dużo zła chrześcijaństwu" - przestrzegał watykański dostojnik. Co to znaczy być chrześcijaninem po Bożym Narodzeniu? Abp Nycz podczas Mszy w warszawskiej archikatedrze przypomniał słowa św. Augustyna zacytowane w encyklice Benedykta XVI "Spe salvi": "Upominać niezdyscyplinowanych, pocieszać małodusznych, podtrzymywać słabych, zbijać argumenty przeciwników, strzec się złośliwych, nauczać nieumiejętnych, zachęcać leniwych, mitygować kłótliwych, powstrzymywać ambitnych, podnosić na duchu zniechęconych, godzić walczących, pomagać potrzebującym, uwalniać uciśnionych, okazywać uznanie dobrym, tolerować złych i [niestety] kochać wszystkich". Podkreślił, ze chrześcijanie wciąż za mało zaangażowani są w ten świat i w jego problemy. Tymczasem potrzeba tu ich obecności i obecności Kościoła. Nikt nie powinien się tej obecności lękać. Nikt nie może też jej chrześcijanom zakazać. "Boże Narodzenie, które jest wędrowaniem ku przeszłości, umacnia wiarę i nadzieję, aby w nich przeżywać teraźniejszość" - uważa metropolita białostocki Edward Ozorowski. Hierarcha powiedział, że fundamentem nadziei jest Bóg który stał się człowiekiem. "Bóg zespolił się z każdym z nas tak dalece, że jeśli tylko mamy oczy wiary możemy go spotkać i razem z nim pójść przez życie. To jest nasza nadzieja i Boże Narodzenie głosi tę nadzieję jako Dobrą Nowinę".

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
wiecej »

Reklama