W sejmie odbyło się 26 września pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy zakazującej aborcji eugenicznej. Podpisało się pod nim ponad 400 tys. osób. Przeczytaj zapis przemówienia matki niepełnosprawnego dziecka, Kai Godek z Fundacji Pro-Prawo do Życia.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
W 2011 roku w państwowych szpitalach w Polsce lekarze zabili 620-cioro dzieci, które podejrzane były o chorobę lub wadę genetyczną. Procedury te opłacono z pieniędzy podatników, także tych, którzy mają świadomość, że aborcja to zabijanie nienarodzonych dzieci i stanowczo się jej sprzeciwiają.
Reprezentuję Obywatelski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Aborcji", komitet, który w niespełna dwa miesiące zebrał blisko 450 tysięcy podpisów pod projektem nowelizacji polskiej ustawy aborcyjnej. Nowelizacja ta ma położyć kres mordowaniu nienarodzonych dzieci, u których badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na podwyższone ryzyko wystąpienia niepełnosprawności lub choroby zagrażającej ich życiu.
Mówi się że aborcja to temat zastępczy, a ustawa w obecnym kształcie jest kompromisem wypracowanym przez wszystkie zainteresowane strony. Mówi się, że polskie prawo w tym względzie jest restrykcyjne. Nie jest to prawdą. Przesłanka eugeniczna jest niezwykle szeroko interpretowana, pojęcia użyte w ustawie niejednoznaczne, praktyka z tej przesłanki szczególnie okrutna.
Artykuł 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówi: Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Dalej artykuł 32 Konstytucji stanowi: Wszyscy są wobec prawa równi, wszyscy mają prawo do równego traktowania. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Tymczasem obecnie w Polsce mamy do czynienia z krzyczącą niesprawiedliwością i dyskryminacją. Odbywa się ona poprzez selekcję dzieci na etapie prenatalnym i pozbawianie części dzieci prawa do życia. Poczęte dzieci poddawane są badaniom, z których wiele służy postawieniu właściwej diagnozy i następującemu potem leczeniu. Niestety coraz powszechniejsze jest traktowanie niektórych badań jako swoistego „egzaminu ze zdrowia", którego wynik determinuje, czy danemu dziecku przyzna się prawo do życia czy się mu je odbierze.
Owszem, dzieci niepełnosprawne czasem się rodzą, ale jest to wynik tego, że jakoś im się to udało: albo trafiły na rodziców, którym w trudnym momencie otrzymania niepomyślnej diagnozy udało się oprzeć propozycjom zabicia ich dziecka, albo badania prenatalne się pomyliły, albo matka ich nie wykonała.
Dopuszczalności zabijania dzieci poczętych broni się mówiąc: w sytuacji niepomyślnej diagnozy najlepsze co można zaoferować matce, to świadomy wybór – czy chce mieć takie dziecko czy nie. Wie wszystko – zna rokowanie, nazwę schorzenia, może ocenić, czy da sobie z tym dzieckiem radę. Jednak ktoś, kto tak mówi, nie zdaje sobie kompletnie sprawy z realiów tej sytuacji.
Jak wygląda w praktyce ten wybór?
Do naturalnej dla okresu ciąży labilności emocjonalnej dochodzi informacja o podejrzeniu choroby dziecka. Potem następują kilkuetapowe badania, na których wyniki oczekuje się tygodniami. Po tym czasie kobieta dostaje informację, że potwierdziły się najgorsze przypuszczenia oraz że jest z tej sytuacji tzw. „wyjście". Słyszy też, że czasu nie zostało wiele i lepiej decydować się jak najszybciej, bo im wcześniej tym łatwiej pozbyć się problemu i tym krócej będzie przeżywała dramat.
Z kobietą w tej szczególnej sytuacji rozmawia się w charakterystyczny sposób – używa się takich słów, aby nie zastanawiała się nad tym, co naprawdę będzie się działo. Mówi się, że to będzie po prostu poronienie, że to taki sam proces jak w naturze. O dziecku zaczyna się mówić jako o płodzie, redukuje się je do diagnozy. Do tego dochodzi fakt, iż najczęściej o wykrytej u dziecka wadzie kobieta niewiele wie, a informacje są minimalne.
Załamanie z powodu niepomyślnej diagnozy, zakłamywanie przez lekarzy rzeczywistości, szok, niedowierzanie, nieznajomość realiów życia z dzieckiem obciążonym danym schorzeniem, fałszywe przekonywanie, że po zabiegu wszystko będzie tak jak wcześniej – to wszystko prowadzi kobiety do przyjęcia oferty składanej przez lekarzy. Ktoś kto mówi, że w tej sytuacji aborcja to świadomy wybór nie zdaje sobie sprawy z realiów, w jakich wyrażana jest zgoda na aborcję.
Tymczasem nawet zadeklarowani lekarze aborcjoniści tłumacząc swoje postępowanie mówią, że oni tak naprawdę spełniają tylko wolę kobiet.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.