Ojciec Rydzyk to twarz dzisiejszego Kościoła w Polsce. Chyba jedyną osobą, która mogła poskromić tego zakonnika był papież-Polak. Dziś nie ma w Episkopacie takiego autorytetu, a Benedykt XVI pewnie nie będzie się tym zajmował - mówi Bohdan Oppenheim, polski inżynier mieszkający w USA, który przed 14 laty nakręcił niezwykły film o polskim Kościele.
Gazeta Wyborcza zamieściła rozmowę z autorem filmu: Mikołaj Lizut: - Po 14 latach na serwisie www.gazetawyborcza.pl odbywa się premiera pańskiego dokumentu o polskim Kościele. Czy ten film jest aktualny? Prof. Bohdan Oppenheim: - Ocenią to widzowie, ale mam nadzieję, że w pewnej części tak. Ten film to chyba ciekawy urywek polskiej historii. Niektóre spory z tamtego czasu nie straciły na znaczeniu, choć część przebrzmiała. Opowiadanie o Kościele, w którym zderzają się dwie strony - jego apologeci i zaciekli krytycy zawsze w kraju budziło emocje. Ciekaw jestem, jakie będą reakcje. - Jest Pan profesorem inżynierii. Jak to się stało, że w 1993 r. nakręcił Pan ten dokument? - Przypadek. Mieszkam w Kalifornii i pracuję na jezuickiej uczelni Loyola Marymount University. Na biurko trafiło zaproszenie na konkurs organizowany przez nasz Instytut na temat społecznych aspektów życia Kościoła. Choć zajmuję się systemami rakietowo-satelitarnymi i mieszkam w USA od początku lat 70., to z zainteresowaniem śledzę wydarzenia w Polsce. Szczególnie interesują mnie sprawy Kościoła, jego droga z rzeczywistości PRL do demokracji. W dziesięć minut napisałem propozycję projektu, by opowiedzieć te arcyciekawe wydarzenia w Polsce ustami najważniejszych przedstawicieli hierarchii, dygnitarzy minionego systemu, dawnych opozycjonistów i ludzi Kościoła. Wysłałem tę propozycję i o niej zapomniałem. Po kilku tygodniach przyszła odpowiedź, że przydzielono mi grant. Pojechałem do Polski. - Jakie były dalsze losy filmu? - Odbyło się kilkanaście pokazów w USA, ale nikt w Polsce nie był nim zainteresowany. Z tego filmu powstało tez siedem obszernych wywiadów z moimi bohaterami, które wydał w 1994 r. Jerzy Giedroyć w "Zeszytach Historycznych" Kultury Paryskiej. - Jaki Kościół zobaczył Pan w Polsce A.D. 1993? - Przede wszystkim był to Kościół Jana Pawła II, w którym nie zaistniał jeszcze o. Tadeusz Rydzyk. Polski papież otaczał Polskę swoistym parasolem, a właściwie takie było powszechne przekonanie wśród duchowieństwa. To on miał o wszystkim myśleć, wyznaczać kierunki, podejmować kluczowe i błahe decyzje.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.