Nie chcą ślubu w kościele

Komentarzy: 6

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 12.01.2008 06:43

Prawie co druga para w ubiegłym roku zawarła w Polsce tylko ślub cywilny. - Bo po nim łatwiej się rozwieść i nie trzeba robić wielkiego wesela - mówią pary, które zrezygnowały z ceremonii w kościele - pisze Gazeta Wyborcza.

Magdalena Maślanka i Bartosz Kotowski z Bydgoszczy powiedzieli sobie "tak" w Urzędzie Stanu Cywilnego w obecności rodziny i kilkorga przyjaciół. Panna młoda w koktajlowej sukience, pan młody w skromnym garniturze. Są parą od dziewięciu lat, ale oboje - jak mówią - byli tak zapracowani, że dopiero teraz znaleźli czas na ślub. - Zdecydowaliśmy się na cywilny, bo łatwiej go zorganizować - mówi Magda. W 2007 r. co trzecia para w Bydgoszczy zawarła ślub w USC. We Wrocławiu i w Gdańsku - co druga. Rekord padł w Warszawie, gdzie na ślub cywilny zdecydowało się aż 70 proc. nowożeńców. Podobnie jest w mniejszych miastach. W Głogowie jeszcze dwa lata temu średnio na trzy śluby konkordatowe przypadał jeden cywilny. - Dziś u jest pół na pół - mówi Jan Cieślik, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Głogowie. Według GUS w 1999 r. na ślub cywilny zdecydowało się 31 proc. Ta liczba wzrosła bardzo w ciągu ostatnich pięciu lat. Ostatnie zbiorcze dane GUS ma z 2006 r. Wtedy na ślub cywilny wzięło już 44 proc. par. Dlaczego śluby cywilne są coraz bardziej popularne? - Bo są tańsze od kościelnych - mówi prof. Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego. - Pobierając się w urzędzie, nie musimy inwestować w kosztowną suknię ślubną, urzędnikowi zapłacimy mniej, niż damy księdzu "co łaska". Po uroczystości nie musimy też robić weselicha na 150 osób. Na ślub cywilny zapraszamy zazwyczaj kilka osób: świadków i najbliższą rodzinę. Potem zabieramy ich do pobliskiej restauracji, w której zarezerwowaliśmy trzy stoliki. Po kościelnym tak nie wypada. Ceremonia w kościele wymaga też od młodych znacznie więcej zachodu. Trzeba mieć drogą suknię ślubną, przejść kurs przedmałżeński, znaleźć dwóch świadków, którzy pójdą do spowiedzi i przystąpią do komunii świętej, co nie zawsze jest takie łatwe. Według socjologów sekret popularności cywilnych ślubów tkwi w czymś jeszcze: Prof. Czapiński: - Z roku na rok coraz bardziej rośnie liczba Polaków, którzy do kościoła nie chodzą. Nic dziwnego więc, że nie chcą składać ślubów przed Bogiem. Spada też presja społeczna na ślub kościelny. Wciąż jednak tyczy to się głównie miast, gdzie naciski otoczenia zazwyczaj są słabsze. Cieślik: - W dorosłe życie wchodzą ludzie, których rodzice też nie brali ślubu kościelnego. Tyle że oni robili to ze strachu albo z powodu przynależności do partii. Ale później nie praktykowali. To dziś przynosi plon. Ich dzieci nie idą przed ołtarz, bo najzwyczajniej nie mają takiej potrzeby. - Decydujemy się na takie śluby, bo łatwiej je zerwać - dodaje Remigiusz Koc, psycholog społeczny z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Magda i Bartosz nie ukrywają, że decyzję o ślubie cywilnym podjęli, bo potrzebny im był papier: - Chcemy kupić mieszkanie. Małżeństwom łatwiej jest uzyskać kredyt - mówią. Księża zadają sobie pytanie: dlaczego aż tyle par nie dociera przed ołtarz? - Ślub kościelny większości z nas kojarzy się już tylko z koniecznością dozgonnego bycia razem. A to przed ołtarz nie przyciąga - mówi ks. prof. Witold Zdaniewicz, szef Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Ks. Ryszard Pruczkowski, proboszcz parafii Bożego Ciała w Bydgoszczy, twierdzi, że do popularności ślubów cywilnych przyczynia się emigracja zarobkowa. - Młodzi ludzie obawiają się, czy uda im się przetrwać rozłąkę. Okres po ślubie cywilnym staje się dla nich czasem próby. Ci, którzy decydują się na sakrament, są bardziej pewni swojej decyzji, ich przysięga zyskuje prawdziwą wartość.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona