Szukając ideologii dla poradzieckiej Rosji, prezydent Putin postawił na sojusz z Cerkwią prawosławną. Najsilniejszymi rzecznikami Cerkwi na Kremlu są byli czekiści pogodzeni z religią, którą kiedyś zwalczali - twierdzi Gazeta Wyborcza.
W przeciwieństwie do obrońców kremla prawosławni hierarchowie nie podważają autentyczności nawrócenia wysokich urzędników państwowych i szukają siły w nowym sojuszu ołtarza z tronem. - W Rosji skończyły się czasy polityków, którzy w latach 90. pojawiali się w cerkwi przed kamerami wyłącznie na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Teraz naprawdę wierzą - twierdzi Wsiewołod Czaplin z patriarchatu moskiewskiego. I faktycznie Putin w przeciwieństwie do Borysa Jelcyna zawsze pamięta, że świecę trzeba trzymać w lewej ręce, a żegnać się - tylko prawą. Przed kilkoma laty Putin publicznie opowiedział o swym nawróceniu po pożarze swej daczy w 1990 r., kiedy na pogorzelisku odnalazł nienaruszony krzyżyk podarowany mu przez matkę. To ponoć po wysłuchaniu tej opowieści George W. Busha wygłosił znaną frazę, że "zajrzał w oczy Putina i ujrzał jego duszę". Potem prezydent patronował odnowieniu cerkwi św. Zofii niedaleko Łubianki, którą w 2002 r. uroczyście poświęcono jako oficjalną świątynię pracowników Federalnej Służby Bezpieczeństwa, następczyni KGB. Wśród byłych pracowników radzieckiej bezpieki, których Putin wywindował do władzy, sformowała się nawet grupa tzw. prawosławnych czekistów (z szefem Władimirem Jakuninem na czele), która zapewnia silne wsparcie finansowe dla rosyjskiego prawosławia. Ich podwładni korzystają z wyuczonych kiedyś technik i skutecznie sabotują np. rozwój protestanckich parafii, w których prawosławni widzą groźną konkurencję. Cerkiew odpłaca się publicznym poparciem dla władzy, która opowiada się za "tradycyjnymi wartościami", czyli pierwszeństwem interesów państwa nad jednostką i rosyjską mocarstwowością. Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksij II wysławia prezydenta Putina, dzięki któremu - jak mówi - "Cerkwi niczego nie brakuje", a biskupi chętnie przyłączają się do krytyki "obcych rosyjskiemu duchowi" zachodnich koncepcji praw obywatelskich. W zamian za lojalność władze przymykają oko na wprowadzanie przymusowej katechizacji do publicznych szkół. W kilku obwodach pod pretekstem przedmiotu "podstawy kultury prawosławnej" wprowadzane są obowiązkowe lekcje religii. Jednak liczba praktykujących Rosjan maleje - w porównaniu z latami 90. Przemija też spontaniczne ożywienia religijne z poprzedniej dekady. W Rosji odradza się antyklerykalizm w postaci znanej z czasów ZSRR. Niedawno rozsierdzone władze muzeum w Riazaniu odmówiły wypożyczenia duchownym pastorału św. Aleksandra Pierieswieta, twierdząc, że ten średniowieczny mnich jako uczestnik rusko-tatarskiej bitwy na Kulikowym Polu jest bohaterem narodowym Rosji, a nie Cerkwi. - Był zakonnikiem, bo w średniowieczu musiał, żeby cokolwiek osiągnąć - tłumaczyli.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.