Szukając ideologii dla poradzieckiej Rosji, prezydent Putin postawił na sojusz z Cerkwią prawosławną. Najsilniejszymi rzecznikami Cerkwi na Kremlu są byli czekiści pogodzeni z religią, którą kiedyś zwalczali - twierdzi Gazeta Wyborcza.
Najnowszym przejawem rosnących wpływów Cerkwi jest walka hierarchów o przejęcie riazańskiego kremla - jednego z najstarszych grodów na Rusi. Bitwa z muzeum, które mieści się na kremlu, zaczęła się przed dwoma laty. Prawosławny biskup Paweł zażądał szybkiej wyprowadzki eksponatów z zabytkowych budynków, bo riazańska kuria upatrzyła je sobie na swą siedzibę. - Cerkiew odzyskała już dwie świątynie na terenie kremla, ale dlaczego mamy oddawać pomieszczenia, w których kiedyś mieszkali książęta, a nie duchowni? - tłumaczy jedna z kustoszek Irina Urmowa. Muzealnicy mają po swojej stronie niemałą część miasta, bo przez urządzane przez nich kursy gry na skrzypcach, wieczory literackie i pokazy teatralne przewinęły się tysiące riazańczyków. Do dziś drogą, którą jedni wciąż nazywają ulicą Rewolucji, a inni ulicą Katedralną, na przymuzealną ślizgawkę biegają tłumy uczniów z pobliskiej szkoły. - Inteligencja jest po naszej stronie. Najstarsi chodzili tu jako dzieci, dziś posyłają swych wnuków. Ale prawosławni mówią nam, że jesteśmy komunistycznym reliktem. Jakby wieczory Puszkinowskie miały coś wspólnego ze Stalinem - mówi Urmowa. Pod apelem przeciw przekazaniu Cerkwi budynków kremla podpisało się już 30 tys. riazańczyków. To ogromna liczba w kraju, gdzie na niezależne demonstracje zwykle przychodzi po 200 osób. Zatrwożony sprzeciwem biskup Paweł niedawno nakazał, aby do położonego w obrębie kremla soboru Bożego Narodzenia (odzyskanego w latach 90.) przywieźć relikwie św. Pantaleona i rozdawać wiernym wodę poświęconą jego relikwiami. - Z jego pomocą modlimy się o przegnanie muzeum - tłumaczy dziewczyna rozlewająca wodę z cysterny ustawionej na środku świątyni. - Cerkiewni urządzili prawdziwy cyrk. Chcesz wody uzdrawiającej wszystko od głowy po bezsenność - podpisuj petycję przeciw muzeum - narzekają muzealnicy. Opowiadają też, że wiejscy duchowni spod Riazania wymuszają podpisy na uczestnikach ślubów i pogrzebów, którzy muszą się deklarować "za ateizmem lub przeciw muzeum". Zgodnie z prawem diecezja riazańska może przejąć budynki, o ile muzeum zrzeknie się ich dobrowolnie. Cel jest coraz bliższy, bo dyrektor Ludmiła Maksimowa, która zainicjowała walkę o muzeum, została przed miesiącem zwolniona przez ministerstwo kultury za "niechęć do porozumienia z biskupem". - Moskwa najwyraźniej postawiła na nas krzyżyk - mówią muzealnicy. Ustępliwość władz zaskakuje w zobojętniałej religijnie Rosji, gdzie na nabożeństwa do cerkwi chodzi zaledwie kilka procent ludzi. - Władze potrzebują jakiejś ideologicznej podpory. Kiedyś mieli leninizm, dziś stoją ze świecami w cerkwiach - tłumaczy Wasilij Butienko z komitetu obrony riazańskiego muzeum.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.