O spotkaniu z Benedyktem XVI oraz o tożsamości i dzisiejszej misji jezuitów, przy okazji trwającej w Rzymie 35. Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego rado Watykańskie rozmawiało z jej uczestnikiem, ks. Dariuszem Kowalczykiem SJ, przełożonym Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej jezuitów.
Mówiąc o kolejnym zadaniu, jakie stoi przed Towarzystwem Jezusowym, mianowicie o dialogu między Ewangelią a kulturami dzisiejszego świata, Papież zauważył, że otwarcie, jakie niewątpliwie jest potrzebne w tego rodzaju spotkaniu Kościoła z ludźmi niepodzielającymi jego poglądów, nie powinno zamazywać wyraźnej katolickiej i chrześcijańskiej tożsamości. Niewątpliwie to zamazywanie miało niekiedy miejsce i jest to zrozumiałe, że, chcąc rozmawiać z innymi, niepodzielającymi wiary Kościoła, jezuici niekiedy troszkę się gubili i jakby tracili lub „dyplomatycznie” rezygnowali z własnej tożsamości, co nie zawsze było dobre. RW: Kwestia tożsamości zakonników pojawia się w ostatnich dniach już po raz drugi w wypowiedziach Benedykta XVI. Jak kwestia tożsamości jezuitów obecna jest w czasie obrad Kongregacji Generalnej? W jakim duchu odbieracie słowa Ojca Świętego właśnie w momencie, w którym w pewien sposób zmierza ku końcowi kongregacja generalna, która wśród głównych zadań postawiła sobie odnowienie jezuickiej tożsamości? D. Kowalczyk SJ: Rzeczywiście, można powiedzieć, że to jest stary temat. Ktoś kiedyś trochę złośliwie stwierdził, że jezuici to jest 20 tys. mężczyzn, którzy szukają swojej tożsamości. Niewątpliwie, nie jest łatwo określić czy samookreślić się, kiedy mamy do czynienia z ciałem apostolskim takim, jak Towarzystwo Jezusowe, to znaczy z ludźmi z całego świata, z różnych kultur, o różnych mentalnościach, wywodzących się z różnych sytuacji. Kongregacja Generalna podejmuje po raz kolejny temat tożsamości i misji, bo są one ze sobą wzajemnie powiązane. Za wcześnie o tym mówić, ponieważ dekrety są jeszcze w fazie dyskusji i przygotowań. i nie wolno mi opowiadać o tym, co dzieje się w auli kongregacyjnej. Natomiast, niewątpliwie, jednym z elementów tożsamości zakonnej, a jezuickiej w szczególności, jest odnajdywanie się w Kościele w taki sposób, żeby z jednej strony być całkowicie wiernymi Kościołowi i jego nauce, współpracować w pełni i lojalnie z Ojcem Świętym i z biskupami, a z drugiej strony – być obecnymi jako zakonnicy na pograniczach wiary i niewiary, gdzie istnieje ryzyko popełnienia błędu, pogubienia się. Myślę, że list Benedykta XVI, który został wysłany przed kongregacją do byłego generała o. Kolvenbacha, jak również to dzisiejsze przemówienie, jest wielką pomocą dla nas, jezuitów, by na nowo, nie rezygnując z pewnej oryginalności, twórczości, poszukiwania nowych obszarów, raz jeszcze odnaleźć się w tej synowskiej wierności Kościołowi i Ojcu Świętemu. Wynika to zresztą z czwartego ślubu (obok ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa), który składają jezuici, co ich wyróżnia wśród osób zakonnych. Jest to ślub szczególnego posłuszeństwa Ojcu Świętemu co do misji, a do refleksji na jego temat wezwał nas przed kongregacją właśnie Benedykt XVI. Dzisiaj, co warto zauważyć, Papież w swoim przemówieniu podkreślił, że ów czwarty ślub nie oznacza tylko tego, że jeśli Ojciec Święty zechce wysłać jakiegoś jezuitę np. do Albanii, Iraku czy Iranu, to ten, na mocy ślubu, ma się tam udać i wypełnić tę misję. Oznacza on również szczególne czucie z Kościołem, to, co my nazywamy sentire cum Ecclesia, czy też in Ecclesia. Mam nadzieję, że obecna Kongregacja Generalna zaowocuje odnowieniem ducha sentire cum Ecclesia, tego czucia z Kościołem konkretnym, realnym: takim, jakim on jest, z ludźmi takimi, jakimi są i którzy też mają swoje słabości. Istnieje bowiem pokusa, żeby nasze czucie z Kościołem rozumieć zbyt idealistycznie, to znaczy ograniczać go do Kościoła, ale tego świętego, wielkiego, pięknego. Natomiast w trudnym konkrecie życia bywamy lub też byliśmy zbyt skłonni do szybkich krytyk i ocen. Tymczasem trzeba czuć z Kościołem takim, jakim on jest w rzeczywistości.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.