Morderca kapłana chciał zostać księdzem

Brak komentarzy: 0

Polska Gazeta Wrocławska/a.

publikacja 22.03.2008 07:47

24-latek przyznał się do trzech zabójstw na plebaniach. Kilka lat temu oskarżył księdza o molestowanie - donosi Polska Gazeta Wrocławska.

Dopiero teraz prokuratura ujawniła, że podczas napadu na plebanię w Serbach pod Głogowem zabójca ukradł 50 tysięcy złotych. Kim jest? Jego najbliżsi wstydzą się i nie chcą o nim mówić, ale jednocześnie trudno im uwierzyć, że Marcin mógł uczynić coś tak ohydnego. - Od dziecka mówiono, że będzie księdzem - opowiada kuzynka. - Był głęboko wierzący i chodził codziennie do kościoła. Fakt, że chciał zostać księdzem, potwierdziło nam kilka osób. Nie wiadomo jednak, dlaczego nie trafił do seminarium. Znalazł za to zatrudnienie w parafii w Sławnie. Dlaczego i w jakich okolicznościach stracił szacunek do duchownych? O tym nikt nie chce mówić. Wiadomo jedynie, że mając niespełna osiemnaście lat chłopak nagle odwrócił się od Kościoła i od tamtego momentu nie ukrywał nienawiści do księży. Za liczne rozboje, włamania i kradzieże trafił w końcu do aresztu. Niemal w tym samym czasie złożył na jednego z księży doniesienie do prokuratury. Twierdził, że był molestowany seksualnie. - Umorzyliśmy postępowanie, gdyż nie stwierdziliśmy popełnienia przestępstwa - wyjaśnia Jarosław Płachta, prokurator Rejonowy w Sławnie. W zakładzie karnym chłopak odsiedział kilka wyroków, m.in. za włamanie na plebanię i kradzież samochodu, a także za napad z nożem. W sumie za kratami spędził cztery lata. W 2006 roku wyszedł na wolność i pojechał do rodziny w Lipinkach koło Sławy w woj. lubuskim. Dzięki pomocy wujka podjął pracę w Niemczech. Co jakiś czas przyjeżdżał jednak do krewnych w Dronikach nieopodal Ciosańca. Tam właśnie 11 stycznia tego roku Marcin zabił pierwszy raz. Od uderzeń siekierą na plebanii parafii rzymskokatolickiej zginęła 57-letnia gospodyni. Dzień później w oddalonych o 40 km Serbach życie stracili 69-letni kapłan i 60-letnia gosposia. Skradzione w Serbach 50 tys. zł mężczyzna wydał m.in. na samochód, drogi telefon komórkowy, noclegi w hotelach. Resztę zamienił na kilka tysięcy euro. Został zatrzymany przez policję 25 stycznia na autostradzie w Niemczech na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Po deportacji do Polski, w czasie wizji lokalnej w Ciosańcu i Serbach, mężczyzna przyznał się do popełnienia trzech zbrodni. Bez żadnych emocji demonstrował przebieg zdarzeń. Precyzyjnie, krok po kroku pokazał, jak uderzał księdza w głowę, a później przeciągał ciało, aby je ukryć pod plandeką przy szopie. - Chroniła go policja, inaczej barbarzyńca nie wyszedłby żywy - mówili mieszkańcy Serbów, którzy przyglądali się wizji z udziałem mordercy. W Lipinkach, gdzie ostatnio przebywał, ludzie łapią się za głowę i dziękują Bogu, że to nie ich zamordował. - Jeśli faktycznie zabił, to jest gorszy od diabła, bo na tego wystarczy się przeżegnać, a przed tym łotrem i kanalią nawet ksiądz się nie obronił - komentuje jedna z mieszkanek Lipinek.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona