Czy państwo powinno finansować operacje zmiany płci więźniów skazanych za morderstwa? Dotychczas władze USA uważały, że nie. Nowy naczelnik urzędu więziennictwa Harold Clarke postanowił jednak ponownie rozpatrzyć prośbę osoby, która od kilkunastu lat walczy o taką operację - pisze Rzeczpospolita.
Gdy w 1990 r. Kosilek zamordował żonę, miał na imię Robert. Sąd skazał go na dożywocie. W 1993 r. zmienił imię na Michelle i zaczął nowe życie jako kobieta w więzieniu dla mężczyzn w Norfolk. Więzienni urzędnicy nie wydali jednak zgody na operację zmiany płci, tłumacząc to m.in. obawą przed atakami ze strony współwięźniów. Te argumenty nie przekonały jednak Michelle. W 2000 roku złożył pozew przeciwko Departamentowi Więziennictwa (DOC). Skarżył się, że odmawiając zgody na opłacenie operacji, władze naruszyły prawo, które zakazuje okrutnego traktowania więźniów. Sędzia Mark Wolf oddalił pozew. Kosilek został jednak poddany psychoterapii, kuracji hormonalnej i laserowej depilacji. To go jednak nie satysfakcjonuje. Lekarze są podzieleni, czy operacja osoby, która już dwukrotnie próbowała popełnić samobójstwo, jest rzeczywiście niezbędna. Sąd do sprawy wróci w maju.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.