Wśród gości porannego programu TVP1 "Kwadrans na Kawę" dotyczącego oskarżeń wysuwanych wobec abp. Józefa Życińskiego był ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który przestrzegał, że historycy będą docierać do teczek zgromadzonych w IPN i je publikować.
Faktu rejestracji przez SB nie można utożsamiać ze współpracą - powiedział ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu. Z kolei publicysta Tomasz Terlikowski podkreślił, że nikt nie domaga się oceny sumienia biskupów, ale jedynie informacji. Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Józef Kloch stwierdził, że nie można faktu rejestracji przez SB utożsamiać ze współpracą. Dodał, że istnieją przypadki rejestracji duchownych, ktorzy nie byli tego nawet świadomi. Przypomniał, wiele dokumentów zostało zniszczonych, zaś na podstawie istniejących wadliwie przyjmuje się tezę, że są one w całości prawdziwe. „Nie można utrzymywać, że zawierają one prawdę obiektywną” - podkreślił. Rzecznik dodał, że należy najpierw poczekać na opinię Stolicy Apostolskiej w tej kwestii. Poinformował, że raport Kościelnej Komisji Historycznej, która badała dokumenty zgromadzone w IPN na temat biskupów został przetłumaczony i przed miesiącem przesłany do Watykanu. „Poczekajmy na wypowiedź Stolicy Apostolskiej” - apelował. Jak podkreślił nikt w Polsce nie ma takiego prawa, by oceniać biskupów. Ks. Isakowicz-Zaleski wyjaśniał, nie ma możliwości, aby tajny współpracownik zarejestrowany był przez 13 lat i nie dostarczał żadnych informacji. - Współpraca z SB to przestępstwo wobec państwa w czasach PRL, przestępstwo wobec wolnej Polski - dodał. Zapytany na jakiej podstawie uważa, że abp Józef Życiński to tajny współpracownik o pseudonimie „Filozof” stwierdził, że istnieją na ten temat konkretne dokumenty zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej w postaci akt rejestracyjnych. „Już dwa lata temu informowałem o tym kard. Stanisława Dziwisza a następnie przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika. Wreszcie informacje na ten temat pojawiły się w książce dr. Sławomira Cenckiewicza «Sprawa Lecha Wałęsy». Nie ma wątpliwości, że są to prawdziwe dokumenty, niestety nie do końca mówi się o tym, co one zawierają” - stwierdził. Publicysta Tomasz Terlikowski przyznał, że w kwestii TW „Filozofa” istnieje wiele pytań, na które trzeba poszukać odpowiedzi. W jego opinii nie ma jednak stuprocentowej pewności, że wszystkie interesujące nas dokumenty zostały zniszczone. Wiadomo, że część z nich mogła być wyniesiona przez prywatne osoby, materiały były multiplikowane a ich śladów można poszukać w innych dokumentach. Podkreślił, że biskupi są osobami publicznymi i opinia publiczna ma prawo poznać raport KOscielnej Komisji Historycznej. „Nikt nie domaga się oceny sumienia biskupów, ale jedynie informacji kto był zarejestrowany, jak długo i co robił” - mówił Terlikowski. Ks. Isakowicz-Zalewski przestrzegał, że historycy będą docierać do teczek i je publikować. - Naiwnością jest sądzić, że skoro jakieś dokumenty zostały zniszczone, to nie ma po nich śladu. Wiele odpisów można znaleźć w teczkach zgromadzonych w niemieckim Instytucie Gaucka - powiedział.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.