Święta w Betlejem mogą być znów niespokojne - donosi dziennik "Polska". Zakończyło się półroczne zawieszenie broni, dziś kończy się 24-godzinny rozejm wynegocjowany w niedzielę.
- Od czasu zerwania rozejmu sytuacja się pogorszyła, ale żyjemy nadzieją, że pokój, który się utrzymywał w 2008 r., nie zostanie przerwany - mówi "Polsce" o. Seweryn Lubecki, franciszkanin, kustosz bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem. - Przerwanie działań wojennych przyniosło większe wpływy z turystyki, a co za tym idzie, poprawę sytuacji ekonomicznej. To jest korzystne dla obu stron konfliktu, bo zwykli ludzie, zarówno w Palestynie, jak i w Izraelu, chcą żyć w pokoju - tłumaczy. W ubiegłym tygodniu - po zakończeniu zawieszenia broni - doszło już niestety do pojedynczych ataków obu stron. Narodzenie Chrystusa to w Betlejem zwykły dzień roboczy - relacjonuje "Polska". Być może dlatego te święta nie poddały się komercjalizacji. - Są nadal wyłącznie dniem obchodzonym przez chrześcijan, skupiają się na wartościach, nie na opakowaniu - mówi franciszkanin. Abp Fouad Twal, łaciński patriarcha Jerozolimy, o północy odprawi w bazylice Narodzenia Pańskiego uroczystą pasterkę. Wcześniej - jak co roku - przed kościołem odbędzie się koncert kolęd. Po pasterce katolicy zasiądą do świątecznego stołu, na którym - opowiada o. Lubecki - znajdzie się mięso z jagnięcia, specjalnie przyrządzony ryż i różne rodzaje sałat.
Witało ich jako wyzwolicieli ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów.
Trump powiedział w sobotę, że "powinniśmy po prostu oczyścić" palestyńską enklawę.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.