Głodzona od soboty (7 lutego) Eluana Englaro zmarła w szpitalu w Udine.
Z pokoju, gdzie przed kilkoma dniami przewieziono 38-letnią Włoszkę, nie wydostawały się żadne informacje. Przybywali za to kolejni urzędnicy, policjanci i karabinierzy, by kontrolować – jak mówiło orzeczenie sądu - „prawidłowość przeprowadzenia protokołu”, czyli sprawdzać czy zabijana jest w majestacie prawa. Przed kliniką „La Quiete, czyli Spokój”, o prawo do życia dla Eluany, modliły się non stop setki ludzi. Podobna modlitwa trwała w całych Włoszech. Wzrastała też świadomość, że zagłodzenie Eluany w przyszłości otwiera na oścież drzwi dla podobnych morderstw. Zgodę na zaprzestanie karmienia i pojenia, przebywającej od 17 lat w stanie wegetatywnym Eluany, wydał w listopadzie Sąd Najwyższy, przyznając jej ojcu prawo do podjęcia takiej decyzji. Na jego prośbę rano 7 lutego przerwano całkowicie jej odżywianie. Przy kobiecie byli jedynie lekarze i pielęgniarki, którzy zgłosili się na ochotnika. Choć sąd pozwolił na zagłodzenie kobiety, nie posiadał jednocześnie ustawowej mocy zmuszenia do tego procederu kogokolwiek, stąd konieczność odwołania się do wolontariuszy. Specjaliści od prawa dyskutują, czy mimo wszystko nie odpowiedzą oni za morderstwo. Eutanazja jest we Włoszech zakazana. Sprawa Eluany podzieliła społeczeństwo. Paradoksalnie, im bliżej było jej śmierci, tym więcej Włochów opowiadało się dla niej za prawem do życia (72 proc. Włochów chciało by ją dalej odżywiać). Nikt nie wiedział jak długo będzie trwała agonia Eluany, nie wiedziano, czy cierpiała (na wszelki wypadek podawano jej leki uśmierzające ból). W gruncie rzeczy niczego nie można było wykluczyć, jeśli chodzi o stopień świadomości Eluany. Wszelkie pewniki, którymi wcześniej szafowano - mówiąc, że nic nie czuje i na nic nie reaguje - teraz legły w gruzach. Ludzkie życie i śmierć kolejny raz okazały się tajemnicą, a hasła domagające się „słodkiej śmierci” czczą ideologią. Kilka dni temu brat zagłodzonej w Stanach Zjednoczonych Terry Schiavo kolejny raz apelował do sumień Włochów: nie skazujcie Eluany na męki, przez jakie przeszła moja siostra. Na kilkanaście godzin przed zaprzestaniem podawania Elanie jedzenia i wody włoski rząd przyjął projekt ustawy zakazującej przerywania odżywiania i pojenia osób w stanie wegetatywnym. Niestety prezydent Włoch Giorgio Napolitano odmówił jej podpisania, oświadczając, że jest niezgodna z konstytucją. Rząd – jak zaznaczył - nie może bowiem dekretować przeciwko wyrokom niezależnego sądu. Zaczęto mówić o kryzysie politycznym. Od lewicy dostało się też Watykanowi, który poparł starania rządu. „Kościół nie ma już nic do powiedzenia. Siłą nie narzuci mi swoich poglądów” – grzmiał Giuseppe Englaro, który zdecydował o odcięciu córki od sond karmiących. Premier Silvio Berlusconi nie poddał się jednak i ogłosił, że w trybie natychmiastowym podda sprawę pod głosowanie w parlamencie. Dodał, że Eluana samodzielnie oddycha, jej komórki mózgowe żyją i nawet może zajść w ciążę, więc należy ją za wszelką cenę ratować. Wyścig ze śmiercią przegrał. Szkoda, że rząd rozpoczął go tak późno. Przypuszczalnie ustawa zostanie przyjęta 12 lutego. Dla Eluany jest za późno. Może dać jednak iskrę nadziei innym ludziom. We Włoszech jest ponad 2 tys. osób w stanie wegetatywnym.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.