Post i modlitwy w intencji likwidacji klubu erotycznego naprzeciwko kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu zapowiada ks. Bogdan Bartołd, proboszcz archikatedry św. Jana Chrzciciela.
Tymczasem zdaniem władz miasta, urzędnicy nie mogą interweniować, gdyż lokal wynajął właściciel prywatnej kamienicy. Deklarują natomiast, że przeprowadzą kontrolę konserwatorską budynku i będą monitorować, czy w lokalu nie dochodzi do nadużycia prawa.
Rzecznik prasowy Urzędu m. st. Warszawy Bartosz Milczarczyk przyznał w rozmowie z KAI, że „lokalizacja tego typu przedsięwzięcia musi budzić ogromne kontrowersje”. - Krakowskie Przedmieście to jedna z najważniejszych ulic Warszawy – ważna dla samych mieszkańców i z historycznego punktu widzenia, gdyż znajduje się na niej wiele obiektów sakralnych istotnych dla tożsamości miasta – podkreślił.
Jak jednak stwierdził, klub jest zlokalizowany w prywatnej kamienicy, a prowadzona tam działalność jest legalna. – W związku z tym nie ma możliwości jej zakazania. Właściciel może budynek wynająć każdej osobie. Gdyby sprawa dotyczyła kamienicy należącej do miasta, władze na pewno nie wynajęłyby jej na taką działalność – zapewnia rzecznik stołecznego ratusza.
Zdaniem Milczarczyka, w świetle obowiązujących przepisów władze miasta mogą jedynie zlecić kontrolę obiektu, gdyż kamienica mieści się na obszarze objętym ochroną konserwatorską. – Będziemy się bacznie przyglądać, czy nie są tam np. prowadzone prace remontowo-budowlane bez wiedzy konserwatora zabytków – wyjaśnił rzecznik stołecznego ratusza. Zapowiedział, że jeszcze w styczniu taka kontrola zostanie w budynku przeprowadzona.
Urzędnicy planują ponadto szczegółowo zbadać wniosek o wydanie koncesji na sprzedaż alkoholu, jeśli właściciel klubu o nią wystąpi. Mogą jej nie udzielić, jeśli wniosek nie będzie spełniał wymogów prawa. To znacznie uprzykrzyłoby działalność właścicielowi klubu.
„To jedna z najpiękniejszych ulic w całej Polsce i miejsce tak szczególne, że tego typu działalność nie przynosi mu splendoru” – uważa proboszcz warszawskiej archikatedry ks. Bogdan Bartołd. - Nie chce mi się wierzyć, że to początek tego, aby tu nie było już Krakowskiego Przedmieścia, tylko „Czerwone” lub „Różowe” Przedmieście – powiedział w czwartek rano TVN24.
Działalności kontrowersyjnego klubu sprzeciwiają się m.in. kombatanci ze Światowego Związku Żołnierzy AK. Jak przypomnieli w swoim oświadczeniu, przez lata w kamienicy mieściła się zabytkowa apteka Wendego, upamiętniona akcją żołnierzy batalionu „Parasol” AK, którzy w lipcu 1944 zdobyli w niej leki niezbędne ratowania powstańców warszawskich. Zaapelowali do władz Warszawy „o rozwagę i niedopuszczenie do przekształcenia historycznego aktu w merkantylny śmietnik służący jedynie osiąganiu przez współczesnych dorobkiewiczów maksymalnego zysku”.
Także w opinii rzecznika Urzędu m. st. Warszawy ważne jest, aby wszyscy, którzy prowadzą działalność gospodarczą na terenie Warszawy, nie byli zainteresowani tylko zarobkiem, ale patrzyli w szerszej perspektywie na rozwój miasta. - Właścicielowi kamienicy i firmie prowadzącej ten klub takiej perspektywy zabrakło - dodał.
„Tu już nawet nie chodzi o prawo, ono nie reguluje wszystkiego. Jest jeszcze przyzwoitość, godność, to ludzie są bardzo oburzeni. Gdyby zapytać, czy ma w tym miejscu powstawać więcej takich klubów, to normalny człowiek odpowie, że jest to niemożliwe” – dodał ks. Bogdan Bartołd.
„Będziemy protestować, gdzie tylko się da” – zapowiedział proboszcz archikatedry. Poinformował, że będzie w tej sprawie rozmawiał zarówno z władzami miasta, jak i z Radą m. st. Warszawy.
„Jeśli urzędnicy i osoby kompetentne powiedzą, że nic nie da się w tej sprawie zrobić – a coraz częściej tak słyszę – to jako duszpasterz powiem: w takich sytuacjach musimy się odwołać do instancji wyższych” – stwierdził ks. Bartołd. I zapowiedział, że duchowni i wszyscy chętni wierni świeccy będą przed klubem prowadzili post oraz modlitwy w intencji likwidacji lokalu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.