Kościół to przecież my, Kościół jest taki, jak społeczność, w której istnieje. To samo dotyczy księży.
Już prawie tydzień minął od ogłoszenia w mediach szokujących informacji o tym, co się zdarzyło w diecezji płockiej. Dziś już emocje trochę opadły, ale było naprawdę gorąco. Przez dwa dni Rzeczpospolita poświęcała sprawie molestowania przez księży bardzo dużo miejsca. Tej sprawie zdecydował się poświęcić program „Warto rozmawiać” Jan Pospieszalski, chociaż z internetowej zapowiedzi wynika trochę inny temat. Znów Kościół znalazł się na cenzurowanym. Znów pojawiły się oskarżenia o tuszowanie zła przez hierarchów. Niemal tak samo, jak w kwestii współpracy duchownych z SB. Zresztą analogia sama się narzuca, bo przecież do niedawna diecezją płocką kierował abp Wielgus... Na pozór jest tak samo, ale tylko na pozór. Jak wynika z nieoficjalnych informacji obecny administrator diecezji płockiej zareagował bardzo szybko. Skierował sprawy do prokuratury, jednego księdza suspendował (zakazał wykonywania posługi kapłańskiej). I nie widzę podstaw, aby mu nie wierzyć, gdy mówi, że nie wiedział o sprawie. W jednym z wywiadów stwierdził, że słyszał tylko pogłoski. Pogłoski to w Kościele za mało, aby podejmować działania. Jako dziennikarz nieustannie stykam się z pogłoskami i wiem, jak często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jako ksiądz wiem, że zawsze wobec księży pojawiało się i nadal pojawia mnóstwo nieprawdziwych oskarżeń. Widziałem w księżowskich teczkach niejeden fałszywy, anonimowy donos. Rozmawiałem wczoraj z autorką artykułów w Rzeczpospolitej. Nie wątpię w jej dobrą wolę. Słyszałem w jej głosie ból. Ona nie jest wrogiem Kościoła. Jest katoliczką, która dostrzegła we wspólnocie zło i tak, jak potrafi, stara się mu zaradzić. Czy można ją potępiać za to, że głośno powiedziała o tym, co zauważyła? Uważam za niesprawiedliwe podejrzenia zapisane w blogu Jana Pospieszalskiego, że w diecezji płockiej przyjęto taktykę poświęcenia kilku, aby reszta miała spokój. Zakładanie z góry czyjejś złej woli jest niechrześcijańskie. Wiem, bo sam mam z tym kłopoty. Byłoby dziwne, gdyby w Kościele, gdyby wśród duchownych nie zdarzały się przypadki homoseksualizmu, pedofilii, molestowania. Gdyby nie było nadużyć finansowych, błędnych decyzji, opieszałości, zaniechań itp. Kościół to przecież my, Kościół jest taki, jak społeczność, w której istnieje. To samo dotyczy księży. Są wśród nich święci i są dranie. To boli, że są dranie. Ale taka jest prawda. Zawołanie biskupie nowego metropolity warszawskiego „Ex Hominibus, pro Hominibus” można przetłumaczyć „Z ludu i dla ludu”. Dziś jednak chętniej tłumaczy się je „Z ludzi i dla ludzi”. Ono świetnie oddaje kim są w Kościele księża. Skąd się biorą i po co. Pytałem wczoraj Jarosława Gowina, który przed laty był bardzo zaangażowany w tzw. sprawę abp Paetza, czy warto było. Odpowiedział „Warto było. Choć mnie się to nie opłaciło”. Dziś rano dotarła jeszcze jedna bolesna wiadomość. Ks. prof. Węcławski – również zaangażowany w sprawę abp. Paetza - odszedł z kapłaństwa. Z jego deklaracji nie wynika, czy dzisiejsza decyzja ma jakikolwiek związek z tamtymi wydarzeniami i ich konsekwencjami dla samego Węcławskiego. Niezależnie od przyczyn, jest to dla Kościoła ból. I pewnie nie ostatni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.