Gdy w wyniku demokratycznych wyborów do władzy dochodzą ludzie kierujący się wartościami chrześcijańskimi, podnosi się larum, że potrzebna jest tolerancja dla ludzi kierujących się innymi zasadami. Słowo „kompromis" jest wtedy w cenie. Gdy władzę przejmują siły niechętne chrześcijaństwu, o tolerancji i kompromisie nie ma już mowy.
W Niemczech Kościoły katolicki i ewangelicki postanowiły wspólnie bronić wolnych niedziel i świąt. To odpowiedź na pojawiające się coraz częściej w ostatnich latach liberalne projekty ustaw w tej sprawie. Nie byłoby sensu rozwodzić się nad tym zagadnieniem, gdyby był to tylko pojedynczy incydent. Niestety, to element szerszego zjawiska. Choć nie jestem zwolennikiem widzenia Kościoła jako oblężonej twierdzy, fakty mówią z same za siebie: wierzących ciągle próbuje się spychać na margines życia publicznego. W globalnej wiosce współczesnego świata problem wszędzie wygląda dość podobnie. Gdy w wyniku demokratycznych wyborów do władzy dochodzą ludzie kierujący się wartościami chrześcijańskimi, podnosi się larum, że potrzebna jest tolerancja dla ludzi kierujących się innymi zasadami. Słowo „kompromis” jest wtedy w cenie. Gdy władzę przejmują siły niechętne chrześcijaństwu, o tolerancji i kompromisie nie ma już mowy. Wprowadzają swoje pomysły bez liczenia się z opinią wierzących. W ostatnich latach typowym przykładem takiej sytuacji jest Hiszpania, w której tempo zmian regulacji prawnych, wymierzonych w tradycyjne wartości chrześcijańskie musi rodzić podejrzenie, iż rządzący nie kierują się prawdziwym dobrem społeczeństwa, ale osobistymi urazami do Kościoła. Także w innych krajach można zaobserwować podobne zjawisko. Kościelne instytucje próbuje się dziś zmuszać do akceptacji aborcji i homoseksualizmu. Jednocześnie ruguje się chrześcijaństwo z życia publicznego (choćby głośne swego czasu usuwanie symboli chrześcijańskich z obchodów świat Bożego Narodzenia czy zakazy noszenia symboli religijnych w miejscu pracy i szkołach). Wobec wartości chrześcijańskich dopuszczane są wszelkie możliwe prowokacje, łącznie z posyłaniem pływającej kliniki aborcyjnej do kraju, w którym obowiązujące w tym względzie prawo jest, zdaniem rządu innego kraju, zbyt restrykcyjne. Próbuje się też narzucać rozwiązania prawne obowiązujące w innych krajach (sprawa Alicji Tysiąc, w której nie zajęto się odpowiedzią na pytanie, czy zgodnie z polskim prawem mogła dokonać aborcji czy nie, ale tym, że prawo w Polsce powinno być inne). Biada jednak chrześcijanom, którzy zaproponują instytucjom europejskim powrót do chrześcijańskich wartości. Wtedy nagle okazuje się, że rządy poszczególnych krajów są w tych kwestiach suwerenne. Nie inaczej jest też w Polsce. Gdy toczyła się ważna dyskusja o aborcji, przeciwnicy zmian apelowali o zachowanie wypracowanego kompromisu. Gdy chodzi o wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę, o kompromisie nie słychać. Pracownicy supermarketów mają wyrzec się swych religijnych przekonań albo zmienić pracę. Nawet w tak błahej sprawie jak wliczanie stopnia z religii do średniej, wytacza się przeciwko katolikom ciężki zarzut rzekomego braku tolerancji. Nie zauważa się przy tym, jak urągające przekonaniom wierzących jest wmawianie im, że ocena z religii nie jest częścią ich intelektualnego dorobku. Czy z tego powodu powinniśmy zachowywać się jak broniący oblężonej twierdzy? Na pewno nie. Otwarcie na świat, o które tak głośno apelował ostatni sobór, to tak naprawdę jedyna sensowna dla chrześcijan droga. Bez odwagi w podejmowaniu dialogu z inaczej myślącymi Ewangelia nigdy nie będzie głoszona „aż po krańce ziemi”. Powinniśmy jednak chyba pozbyć się przekonania, że walka o to, co dla nas ważne, to jakaś niecna próba narzucanie innym swoich przekonań. Jasne, o drobiazgi nie warto kruszyć kopii. Ale jeśli sami się nie będziemy bronić, zepchną nas na margines.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.