Nie zdziwię się, gdy w bloku reklamowym w telewizji usłyszę zachętę skierowaną do młodych, aby wybrani życie konsekrowane.
Niedawno w prestiżowym jezuickim miesięczniku Civilta Cattolica ogłoszono, że Second Life, przez jednych nazywane grą, przez innych komunikatorem o niespotykanych możliwościach, a jeszcze przez innych odbiciem rzeczywistego świata, jest terenem misyjnym. Inaczej mówiąc miejscem, w które należy iść i głosić Chrystusa. Byłoby dziwne, gdyby Kościół nie zainteresował się tym nowym „światem”. Jestem przekonany, że gdyby się okazało, że na innej planecie istnieją jakieś istoty rozumne, do których jesteśmy w stanie dotrzeć, Kościół powinien zanieść Dobrą Nowinę o zbawieniu także im. Tym bardziej trzeba nieść Ewangelię tam, gdzie za każdym wirtualnym awatarem ukryty jest realny człowiek, z jego radościami, problemami, pragnieniami i potrzebami. Z ciałem i duszą. Równie oczywiste jest dla mnie prowadzenie przez Kościół tzw. akcji powołaniowej nie tylko za pomocą wygłaszanych przez diakonów kazań, niedużych plakatów w przykościelnych gablotkach i ogłoszeń w Gościu Niedzielnym albo Niedzieli, ale również przez Internet i przez spoty reklamowe w telewizji. Nie zdziwiło mnie, że spoty zachęcające do wybrania stanu kapłańskiego przygotowała i zamieściła w sieci któraś z diecezji na Wyspach Brytyjskich. Nie zdziwiło mnie również, że kilka polskich zakonów zrobiło i zamieściło w YouTube filmy reklamowe o swoich zgromadzeniach. I nie zdziwię się, gdy w bloku reklamowym w telewizji usłyszę zachętę skierowaną do młodych, aby wybrani życie konsekrowane. Zdziwiło mnie natomiast to, co napisało Metro o reakcji specjalistów od reklamy i wizerunku. Dlaczego są oni w szoku? Przecież w każdej epoce Kościół sięgał po właściwe jej środki dotarcia ze swym przesłaniem do jak największej liczby ludzi. Zgadzam się z marketingowcami, że pod wpływem telewizyjnego spotu raczej nie będą podejmowane decyzje o wstąpieniu do zakonu lub do seminarium duchownego. Ale też nie taki jest w istocie cel tego typu reklam. Mają one dostarczyć ludziom zastanawiającym się nad wyborem życiowej drogi informacji, że wśród wielu propozycji współczesnego świata, jest też i taka – usłyszeć głos powołania i odpowiedzieć na wezwanie. Wiele razy otrzymywaliśmy w portalu Wiara.pl od młodych rozważających wstąpienie do zakonu prośby o podanie informacji o jakimś konkretnym zakonie, albo o kilku zgromadzeniach. Reklama w swej najgłębszej istocie jest właśnie dostarczaniem informacji, a nie namawianiem (tym bardziej wywieraniem presji lub przymuszeniem). Zanim zostałem klerykiem starałem się poznać życie księży pracujących w mojej parafii. Nie chciałem iść w ciemno. Dziś mógłbym sporą część potrzebnej mi wtedy wiedzy otrzymać w postaci reklamy. I nic w tym złego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.