Wielokrotnie w dziejach Kościoła wierni świeccy mieli znaczący wpływ na podejmowane decyzje. Mimo to Kościół nie stał się instytucją opartą na demokracji.
Pamiętam sprzed jeszcze nie tak dawnego czasu apele publicystów i duchownych różnych rang o większy udział świeckich w życiu Kościoła katolickiego. Pamiętam alarmistyczne wypowiedzi o „śpiącym olbrzymie” i „klerykalizacji Kościoła”. Ostatnio tego typu głosów (nie tylko w Polsce) jakby mniej. Za to coraz więcej informacji na temat spontanicznego „brania” przez świeckich w swoje ręce najrozmaitszych spraw Kościoła. Coraz częściej okazuje się, że świeccy chcą mieć wpływ na podejmowane w Kościele decyzje. I nie chodzi tylko o pojawiające się co jakiś czas protesty parafian przeciwko przeniesieniu tego czy innego księdza do pracy gdzie indziej. Od kilku dni pojawia się na przykład wiadomość, że wierni grożą samemu Papieżowi buntem, jeśli doczesne szczątki św. o. Pio zostaną przeniesione do nowej świątyni. Przeniesienia domagają się władze kościelne z uwagi na miliony pielgrzymów, jakie każdego roku odwiedzają miejsce kultu świętego w San Giovanni Rotondo na południu Włoch. W liście, jaki wierni wystosowali do kard. Tarcisio Bertone, podobno jest mowa o „pośmiertnym prześladowaniu” ojca Pio i o tym, że Watykan w ten sposób prowokuje do buntu. Ale nie trzeba szukać daleko. Także w Polsce wierni świeccy w ostatnich latach odegrali ogromną rolę w bardzo trudnych kwestiach, na przykład takich jak sprawa abp. Peatza, problem abp. Wielgusa. Udawanie, że w decyzjach, jakie zapadły, inicjatywa i opinia wiernych świeckich nie miała znaczenia, nie ma sensu. Wielokrotnie w dziejach Kościoła wierni świeccy mieli znaczący wpływ na podejmowane decyzje. Zdarzyło się nawet, że dogmatyczne stwierdzenia były dyskutowane i opiniowane przez przekupki na rynku. Mimo to Kościół nie stał się instytucją opartą na demokracji. Nie o demokrację w Kościele chodziło Alkuinowi, gdy w 800 roku pisał do cesarza Karola Wielkiego, że „Vox populi” to „vox Dei”. Kodeks Prawa Kanonicznego, jak najbardziej posoborowy, wyraźnie mówi, kto ma w Kościele katolickim władzę rządzenia. A jeśli ktoś ma wątpliwości, niech zajrzy do Ewangelii i poczyta sobie, komu Pan Jezus powierzył prawo i obowiązek „związywania i rozwiązywania” nie tylko na ziemi, ale również w niebie. Mam wrażenie, że część kościelnych owieczek źle zrozumiała apele o większy udział świeckich w życiu i działaniach Kościoła. Chodziło o współdziałanie z duchownymi. A nie o pyskowanie przeciwko nim lub przywłaszczanie sobie (bez brania odpowiedzialności) posługi rządzenia, która z woli Bożej do nich należy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.