Czasem mam wrażenie, że 24, 25 i 26 grudnia, to już nie Boże Narodzenie a Dzień Kevina Samego w Domu, Dzień Kevina Samego w Nowym Jorku i wreszcie Dzień Świętego Mikołaja w Krzywym Zwierciadle Rodziny Griswoldów - bohaterów filmów, którymi co roku raczą nas polskie stacje telewizyjne.
Im bliżej Bożego Narodzenia, tym więcej pojawia się w mediach informacji, o rozmaitych kampaniach związanych z tym wydarzeniem. O ile jednak u nas w kraju informuje się najczęściej o kolejnych akcjach charytatywnych, podejmowanych przez dobroczynne organizacje i niezliczonych społeczników, o tyle w krajach Europy zachodniej sens i wydźwięk prowadzonych tam akcji, ma już nieco inne znaczenie. Przykładowo w Austrii i Szwajcarii przypomina się mieszkańcom o prawdziwym znaczeniu świąt, za pomocą billboardowej kampanii społecznej, czy też audycji radiowych, nadawanych przez specjalnie w tym celu założoną rozgłośnię radiową. „Wielu ludzi nie ma dziś pojęcia, co tak naprawdę świętowane jest w czasie Bożego Narodzenia” – stwierdził jeden z austriackich kardynałów, wspierający owe marketingowe inicjatywy. Możemy rzecz jasna stwierdzić, że nas to nie dotyczy, że to problem innych, zsekularyzowanych społeczeństw zachodnich. Czy aby na pewno? Czasem mam wrażenie, że 24, 25 i 26 grudnia, to już nie Boże Narodzenie, a Dzień Kevina Samego w Domu, Dzień Kevina Samego w Nowym Jorku i wreszcie Dzień Świętego Mikołaja w Krzywym Zwierciadle Rodziny Griswoldów – bohaterów filmów, którymi co roku raczą nas polskie stacje telewizyjne. „Na Boże Narodzenie Chrystus nam się narodził. Radosne to święto dla ludzkości” – głosi napis na austriackich plakatach i bannerach, umieszczanych w centrach miast i na stronach internetowych. Czy podobne hasło będzie miało szansę zagościć w te święta i w polskich, komercyjnych mediach? Zapewne pomiędzy jakąś „Szklaną pułapką”, „Świętami w Connecticut” i „Śniętym Mikołajem” (to kolejne tytuły należące do owego, swoistego kanonu świątecznych ramówek stacji tv), zobaczymy także i koncerty kolęd, w wykonaniu gwiazd i gwiazdeczek polskiej estrady. Czy będą to tradycyjne utwory śpiewane w naszych kościołach, czy też już tylko swingujące wersje rozmaitych „christmas songs” zza Oceanu, wykorzystywane w co drugiej radiowej reklamie z nieodzownymi dzwoneczkami sań w tle – tego nie wiem. Czy nadawcy będą nas zachęcać przy okazji owych koncertów do wysyłania sms-ów na najlepsze naszym zdaniem wykonanie i wykonawcę – także nie jestem w stanie przewidzieć, choć przypuszczam, że tak właśnie być może... Cóż nam, więc w związku z tym pozostaje? Chyba mieć tylko nadzieję, iż choć część pieniędzy z owych sms-ów jednak przekazana zostanie na jakieś szczytne cele, a nie tylko zebrana w celu sfinansowania kolejnego (w założeniach spektakularnego, w praktyce kiczowatego) show, w których stacje telewizyjne prześcigającą się i licytują w ostatnich latach bez jakiegokolwiek umiaru. Czy jednak nie jestem naiwny? Wszak transmisje kolejnych sylwestrowych gal i koncertowych spędów „na żywo” z rynków Wrocławia, Krakowa i Warszawy czekają nas już niebawem. A za przyjazd nad Wisłę przebrzmiałych sław i byłych gwiazd światowej popkultury z lat ’80 ktoś przecież musi zapłacić...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.