„Popkultura jest z natury rzeczy ahistoryczna, bowiem historia ujawnia jej miałkość...". I cóż ty na to wielebny don Camillo? Ty, który osobiście rozmawiałeś z Chrystusem z ołtarza głównego, w taki sam sposób, w jaki ja najwyraźniej próbuję pociągnąć za język ciebie teraz...
Przytoczony na wstępie cytat pochodzi z rozmowy, jaką Małgorzata Bilska przeprowadziła z doktorem habilitowanym Bartłomiejem Dobroczyńskim w ostatnim numerze „Przeglądu Powszechnego”. Do lektury tego tekstu, o jakże intrygującym tytule, brzmiącym „Komancze w rezerwatach popkultury” jak najbardziej zachęcam, natomiast do zacytowanych słów pana doktora „przyczepić” chyba jednak się muszę. Tak się bowiem złożyło, że recenzowałem ostatnio książkę Giovannino Guareschiego „Towarzysz don Camillo” i mam – między innymi dzięki niej - zupełnie odmienny pogląd na temat rzekomego ahistoryzmu popkultury, niż wspomniany wyżej naukowiec. Owa humorystyczna powieść bez wątpienia tekstem popkulurowym jest. Losy tytułowego don Camillo, proboszcza z małego, włoskiego miasteczka, w którego w kolejnych ekranizacjach tej prozy przed laty wcielał się sam Fernandel, weszły już na dobre do historii europejskiej kinematografii, na równi z dokonaniami Louisa de Funesa, czy Petera Sellersa. Ale przecież to nie jedyne atuty tych filmów, iż po dzień dzisiejszy bawią, a nawet są kontynuowane – wszak premiera kolejnej części „Różowej pantery”, tym razem ze Stevem Martinem, która w naszych kinach już w najbliższy piątek, najlepszym tego dowodem. Dla mnie ogromną wartością tamtych starych komedii i poprzedzających je książek o proboszczu don Camillo, wojującym na wszelkie sposoby z komunistą Peppone jest właśnie to, że są kapitalnymi dokumentami zimnowojennej epoki, ideologicznej rywalizacji Kościoła ze zwolennikami marksizmu oraz kpiną z socjalistycznych mrzonek, przekłamań i nowomowy rodem z ZSRR, którą przecież wielu z nas pamięta do dziś. A gdy jeszcze dorzucimy do tego fakt, iż – nieco wcześniej - nikt tak dobrze nie oddał ducha wielkiego kryzysu, jak, komiksowi Dick Tracy, czy Batman, teza doktora Dobroczyńskiego, okaże się chyba jednoznacznie być przesadzoną, a dla wielbicieli wszystkiego tego, co „pop” najzwyczajniej w świecie fałszywą. Czyż nie, don Camillo?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.