Wielkie dzielenie

analiza: ks. Artur Stopka (tekst pochodzi z Gościa Niedzielnego 5/2006)

publikacja 23.01.2006 17:11

Gdyby Kościół w katolicki w Polsce funkcjonował tak, jak go przedstawiają dziennikarze i niektórzy politycy, już dawno przestałby istnieć.

Paweł Milcarek, redaktor naczelny kojarzonego ze zwolennikami tradycjonalizmu dwumiesięcznika „Christianitas” postawił sprawę nie mniej ostro. Według niego „są w polskim Kościele podziały i różnice – ale nikt przytomny nie opisuje ich w kategoriach takich dychotomii rodem z wyobraźni mniej rozgarniętych dziennikarzy bulwarówek”. Właśnie w słowach Milcarka można znaleźć źródło dziwnych odpowiedzi zacytowanych wyżej. W potocznym myśleniu „różnice” często bywają nazywane „podziałami”. Jednak przy precyzyjnym pytaniu o jedność Kościoła nikt nie ma wątpliwości - nie ma w polskim Kościele katolickim pęknięcia, nie ma rozłamu, nie ma dwóch katolicyzmów. Jest jeden Kościół, a w nim ludzie, którzy różnią się nie kwestiach wiary, lecz w sprawach mniej istotnych, przemijających, być może wpływających w jakimś stopniu na kształt wspólnoty wierzących, ale absolutnie nie decydujących o jej istnieniu, trwałości, jedności.

Ważne sygnały

Mimo wszystko nie należy lekceważyć głosów mówiących o dokonującym się w Kościele „podziale”. Są one sygnałem, że naturalne różnice zdań, zawsze obecne i niezbędne w Kościele różne wizje jego funkcjonowania, niebezpiecznie zbliżają się do granicy, za którą przestają pełnić pozytywną, twórczą rolę. To oczywiste, że poszczególni biskupi mają odmienne poglądy nie tylko w kwestiach politycznych, społecznych, ale także różnią się w ocenie zdarzeń i zjawisk w Kościele. Jednak różnice powinny prowadzić do dialogu. Wielokrotnie sygnalizowano w ostatnich kilkunastu latach, że Kościół katolicki w Polsce potrzebuje poważnego wewnętrznego dialogu. Jeśli nie ma rozmowy, poszukiwania tego, co łączy, jeśli problemy latami czekają na rozwiązanie, różnice zdań się utrwalają i stopniowo prowadzą do powstawania „frakcji”, „obozów” itp. Konserwowane odmienności w podejściu do czasem naprawdę drugorzędnych spraw prowadzą do mnożenia niejasności i wzrostu napięcia. Zwlekanie z rozwiązywaniem problemów sprawia, że drobne kwestie stają się zagadnieniami angażującymi emocje wielu ludzi, a podejmowane zbyt późno decyzje przynoszą rozczarowanie i zniechęcenie. Kościół katolicki w Polsce wciąż uczy się, jak pełnić swoją misję w zmieniających się warunkach. Uczą się biskupi, księża i wierni świeccy. Zdobywanie tej wiedzy nie jest łatwe, ale konieczne. Z pewnością jednak nie ma w tej chwili żadnego zagrożenia dla jedności Kościoła w Polsce. Gdyby było, niewątpliwie wspomniałby o nim Benedykt XVI w czasie wizyty polskich biskupów ad limina.
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 4 z 4 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..