Gdyby Kościół w katolicki w Polsce funkcjonował tak, jak go przedstawiają
dziennikarze i niektórzy politycy, już dawno przestałby istnieć.
Miliony polskich katolików co tydzień wyznają podczas niedzielnej Mszy świętej „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Niektórzy z nich słuchają codziennie Radia Maryja. Inni mają o tej rozgłośni bardzo krytyczne zdanie. Jedni jeżdżą z pielgrzymki do Częstochowy, inni do Lichenia, a jeszcze inni do Łagiewnik. Jedni głosowali na PiS, inni na PO, a całkiem sporo oddało głosy na Samoobronę lub LPR. Czy to znaczy, że Kościół w Polsce zatracił swą jedność?
Od pęknięcia do rozłamu
Temat podziałów w polskim Kościele nie jest niczym nowym. W ciągu minionych szesnastu lat demaskatorskie wypowiedzi i publikacje na ten temat pojawiały się wielokrotnie. O kościelnych podziałach i frakcjach mówiono też w czasach PRL-u, chociaż biskupi i księża bardzo pilnowali, aby nie uzewnętrzniać istniejących także wówczas różnic zdań w rozmaitych kwestiach dotyczących życia społecznego i - nie ma sensu ukrywać - zagadnień politycznych. Dzisiejsi historycy chętnie pokazują podejmowane przez ówczesnych władców Polski próby przeciwstawiania na przykład Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego i metropolity krakowskiego Karola Wojtyły.
Po roku 1989 kilkakrotnie pojawiały się fale doniesień, że Kościół w naszej Ojczyźnie jest podzielony. Ich źródłem były przede wszystkim wypowiedzi poszczególnych biskupów, w różny sposób komentujące jakieś ważne dla kraju i dla Kościoła sprawy. Te dotyczące szczegółowych kwestii różnice dziennikarze zaczęli uogólniać i na ich podstawie do dziś budują alarmistyczne doniesienia o braku jedności w Kościele.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
»
|
»»