Żeby nie zwariować, gdy wszystko się rozpada, trzeba przykleić się do czegoś tak solidnego jak katedra - mówił w Kolonii uczestnik Światowych Dni Młodzieży.
Młodzi ludzie, którzy przyjechali do Kolonii na XX Światowe Dni Młodzieży, niekoniecznie mają zamiar przestrzegać katolickich dogmatów. Dla wielu z nich ważniejszy jest wspólny taniec na ulicach i wznoszenie gromkich okrzyków "Benedetto". I choć znaczy to też: "dobrze powiedziane", wystarcza im jego biała postać, a to, co ma do powiedzenia, jest na razie na dalszym planie. W nowym papieżu szukają kolejnego guru, nie nauczyciela. Miasto szybko okazało się zbyt małe, żeby pomieścić napływające doń tysiące ludzi. Już około środy, 17 sierpnia, było praktycznie niemożliwe, żeby każdy, kto objuczony bagażami, zaspany po całonocnej podróży wychodził z dworca, otrzymał minimalną przestrzeń prywatności, te pół metra w każdą stronę, które pozwalają czuć się panem siebie choćby w takim wymiarze, żeby kierować własnymi krokami. Niewielki jak na okoliczności plac między dworcem a katedrą rozrastał się, pęczniał, aż w końcu zaczął pękać w szwach. Ludzie przemieszczali się bezwolnie niesieni na falach tłumu. Masa, tłum - to nie kojarzy się dobrze, brzmi bezosobowo. Ale nie wtedy, nie w Kolonii. XX Światowe Dni Młodzieży były siedmiodniowym świętowaniem tłumu, który znaczył tu tyle co wspólnota. - W masie siła i spokój - powiedziała mi sentencjonalnie Rosemary, 20-latka z Australii, którą zagadnęłam po półgodzinnym oczekiwaniu w korku na chodniku do mostu Hohenzollernów. W ścisku robiło mi się trochę słabo, obok ktoś przeraźliwie grał na trąbce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.