Reklama

Papież jest w porządku

Żeby nie zwariować, gdy wszystko się rozpada, trzeba przykleić się do czegoś tak solidnego jak katedra - mówił w Kolonii uczestnik Światowych Dni Młodzieży.

Reklama

Młodzi ludzie, którzy przyjechali do Kolonii na XX Światowe Dni Młodzieży, niekoniecznie mają zamiar przestrzegać katolickich dogmatów. Dla wielu z nich ważniejszy jest wspólny taniec na ulicach i wznoszenie gromkich okrzyków "Benedetto". I choć znaczy to też: "dobrze powiedziane", wystarcza im jego biała postać, a to, co ma do powiedzenia, jest na razie na dalszym planie. W nowym papieżu szukają kolejnego guru, nie nauczyciela. Miasto szybko okazało się zbyt małe, żeby pomieścić napływające doń tysiące ludzi. Już około środy, 17 sierpnia, było praktycznie niemożliwe, żeby każdy, kto objuczony bagażami, zaspany po całonocnej podróży wychodził z dworca, otrzymał minimalną przestrzeń prywatności, te pół metra w każdą stronę, które pozwalają czuć się panem siebie choćby w takim wymiarze, żeby kierować własnymi krokami. Niewielki jak na okoliczności plac między dworcem a katedrą rozrastał się, pęczniał, aż w końcu zaczął pękać w szwach. Ludzie przemieszczali się bezwolnie niesieni na falach tłumu. Masa, tłum - to nie kojarzy się dobrze, brzmi bezosobowo. Ale nie wtedy, nie w Kolonii. XX Światowe Dni Młodzieży były siedmiodniowym świętowaniem tłumu, który znaczył tu tyle co wspólnota. - W masie siła i spokój - powiedziała mi sentencjonalnie Rosemary, 20-latka z Australii, którą zagadnęłam po półgodzinnym oczekiwaniu w korku na chodniku do mostu Hohenzollernów. W ścisku robiło mi się trochę słabo, obok ktoś przeraźliwie grał na trąbce.

* * *
Moja sąsiadka przez ramię przerzuciła flagę, na ręku dwa plastikowe kółka: białe i żółte. To modna w tym roku bransoletka "watykańska". Można ją kupić w kioskach, tuż przy wejściu do katedry. Rosemary przyjechała do Kolonii z chłopakiem. Mówi, że nauka Kościoła nie jest dla niej, że co rusz łamie drobiazgowe przykazania. Sam Kościół owszem - bez niego czułaby się bezradna, zawieszona w próżni. Lubi wielkie zgromadzenia, wspólny śpiew, lubi czuć się częścią czegoś większego, bo wtedy jest sobą. Dlatego tutaj nie przeszkadzają jej korki ani barierki, które nie najmądrzej rozmieszczone, jeszcze bardziej utrudniają poruszanie się. Nie zrażają jej też żołnierskie warunki (niektóre grupy rozlokowane w szkołach lub salach parafialnych musiały się borykać z kłopotami w rodzaju jedna łazienka na dwieście osób). "Dziewczęta, które krzyczą i pozdrawiają papieża na placu św. Piotra, mają w kieszeniach tabletki antykoncepcyjne", stwierdził kard. Karl Lehmann w wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Zei-tung". W Kolonii takich dziewcząt, jak i chłopców z prezerwatywami, znalazłoby się zapewne sporo. Do kogo przyjechał Benedykt XVI, który w swoich poglądach jest niezmienny i twardy jak skała? Za czasów Sartre'a kwitł "kawiarniany egzystencjalizm". Dyskusje o miałkości bycia, toczone obowiązkowo w czarnym swetrze, były stylem bycia niezależnie od tego, jak nikłe pojęcie o egzystencjalizmie mieli uczestnicy debat w kafejkach na Saint Germain des Prés. Na Światowe Dni Młodzieży, jak co roku, przyjechała zapewne spora grupa tzw. zaangażowanych katolików z przeróżnych wspólnot, ruchów odnowy w Duchu Św. Ale równie dużo, a może nawet więcej, to wyznawcy specyficznego "kawiarnianego katolicyzmu".
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
wiecej »

Reklama