Papież jest w porządku

Żeby nie zwariować, gdy wszystko się rozpada, trzeba przykleić się do czegoś tak solidnego jak katedra - mówił w Kolonii uczestnik Światowych Dni Młodzieży.

Gdy już znalazł się na miejscu, nieraz można było zauważyć, że się męczy. Lekko drżącymi rękoma kilkakrotnie w ciągu dnia wkładał okulary w cieniutkich złotych oprawkach i odczytywał idealnie dopracowane homilie, przemówienia. Tak inny niż ten kołyszący się w rytm młodzieżowej muzyki papież, "John Paul Superstar", jak okrzyknięto go podczas Światowych Dni Młodzieży w Denver w 1993 r. Ale subtelny i powściągliwy intelektualista, który stał teraz na jego miejscu, został natychmiast przyjęty przez rozkrzyczany tłum spragniony kolejnego przewodnika. "Papież podbił Kolonię", obwieszczał koloński dziennik "Express". Stało się to już pierwszego dnia, w czasie krótkiego rejsu po Renie. Gdy wszedł na pokład statku, umknął dziennikarzom i zwrócił się od razu do młodych. Przez całą drogę zagadywał do każdego, kto podchodził, żeby zwyczajowo uklęknąć i pocałować papieski pierścień Rybaka. Włoski watykanista Marco Politi stwierdził, że wtedy, na Renie, "miał miejsce drugi chrzest Ratzingera jako papieża". W oczach sceptyków musiał zniknąć na dobre obraz "pancernego kardynała", który zastąpił inny: łagodnego Benedykta, który wydaje się bardzo przejęty tym, żeby każdemu poświęcić wystarczająco dużo uwagi. Niewątpliwie, Benedykt XVI przeżywał swój niezwykły czas. Silny wiatr, który wiał podczas pierwszych spotkań w Kolonii, nabierał znaczenia symbolicznego, przywodząc na myśl dzień pogrzebu Jana Pawła II, kiedy silne powiewy przewracały karty leżącej na trumnie Biblii. Tym razem mocny podmuch zerwał piuskę z głowy Benedykta, ledwie ten zrobił krok w stronę drzwi wyjściowych z samolotu. Kilka godzin później wichura przewróciła krzyż ŚDM, liczący sobie prawie 20 lat. Sklejono go potem pieczołowicie taśmami izolacyjnymi, żeby dotrwał do następnego spotkania w Sydney. Dla papieża świętem może nawet ważniejszym od próby ogniowej spotkania z młodzieżą były wizyty, o które sam zabiegał, m.in. kameralna, zamknięta dla kolońskiego zgiełku godzina w synagodze, obserwowana jedynie przez niewielką grupę dziennikarzy. Siedząc na drewnianym tronie w pobliżu menory, obserwował z napięciem każdy element ceremonii. Przemawiał spokojnie, nie modulując głosu: - Dialog nie może przemilczać istniejących różnic ani ich pomniejszać: również w tym, co ze względu na nasze głębokie przekonanie wiary różni nas między sobą, a zwłaszcza w tym musimy darzyć się wzajemnym szacunkiem. Tu urwał, bo tekst oficjalnego przemówienia się skończył. - ...I miłością - dodał po ułamku sekundy. Rzadko już później odstąpił od przygotowanej wersji tekstu. Dlaczego? Gdy przez cztery dni starałam się nie uronić żadnego jego gestu, najmniejszego grymasu twarzy, pomyślałam, że na to był po prostu za bardzo stremowany. To jedno słowo wywarło jednak na wspólnocie żydowskiej ogromne wrażenie.

* * *
Nie wszystkie imprezy w Kolonii przyciągały tłumy, nie każdą transmitowały światowe media. W środowy wieczór trafiłam do niewielkiego kościoła św. Seweryna na nabożeństwo ekumeniczne. Sprawowało je trzech duchownych Kościołów katolickiego, ewangelickiego i prawosławnego. Po śpiewach kanonów z Taizé przerywanych czytaniami biblijnymi i świadectwami młodych nadszedł czas komunii św., której, jak wiadomo, wierni trzech wyznań nie mogą przyjmować wspólnie. Pomysł organizatorów, żeby jednak przeżyć ten moment razem, był wymowny: kilka osób z przezroczystych dzbanków zaczęło nalewać zebranym wodę do plastikowych kubków. Woda miała być symbolem Chrystusa - czystego źródła życia.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
10°C Wtorek
wieczór
9°C Środa
noc
7°C Środa
rano
6°C Środa
dzień
wiecej »