Zgodnie z przewidywaniami Rosja zawetowała w sobotę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zaproponowany przez USA projekt rezolucji potępiającej referendum ws. statusu należącego do Ukrainy Krymu. Chiny wstrzymały się od głosu.
"W tym głosowaniu niespodzianek nie będzie" - powiedział dziennikarzom ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin jeszcze przed głosowaniem.
Rezolucji przedstawiona w czwartek Radzie Bezpieczeństwa przez USA głosi, że "referendum nie jest prawomocne i nie może być podstawą do jakichkolwiek zmian w statusie Krymu". Wzywa też "wszystkie państwa, organizacje międzynarodowe i wyspecjalizowane agendy", aby nie uznawały żadnych takich zmian mogących wynikać z głosowania.
Rosja jest jednym z pięciu stałych członków RB ONZ, w związku z czym przysługuje jej prawo weta.
Jak mówili pragnący zachować dyplomaci, Waszyngton od początku był świadom, że rezolucja w takim kształcie nie zostanie przyjęta przez Radę ze względu na sprzeciw Rosji; liczył jednak na to, że od głosu wstrzymają się Chiny, co dowiedzie, jak osamotniona jest w tej sprawie Moskwa.
W niedzielę na Krymie ma się odbyć referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. Plebiscyt został rozpisany przez prorosyjskie władze krymskiej autonomii, wyłonione po tym, gdy pod koniec lutego uzbrojeni ludzie zajęli budynki lokalnego rządu i parlamentu w Symferopolu.
W referendum mieszkańcy będą odpowiadać na dwa pytania: "Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu FR?" oraz "Czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy?".
Władze w Kijowie, USA i UE uznają głosowanie za nielegalne i zapowiedziały, że nie uznają jego wyników. Natomiast szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow zadeklarował, że Rosja uzna wolę narodu krymskiego wyrażoną w tym głosowaniu.
W piątek bez porozumienia zakończyło się poświęcone Ukrainie spotkanie szefów dyplomacji USA i Rosji, Johna Kerry'ego i Ławrowa.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.