Pięć czołgów straciła ukraińska armia w wyniku pożaru w brygadzie pancernej w Krzywym Rogu w obwodzie dniepropietrowskim na wschodzie kraju. W jednostce mogło dojść do dywersji, bądź sabotażu - ocenił w piątek wiceminister obrony Leonid Polakow.
Według wstępnych ustaleń przyczyną pożaru, który wybuchł w czwartek po południu, było spięcie w radiostacji jednego z czołgów podczas sprawdzania łączności między maszynami. W jednym z pojazdów zaczęły palić się kable - poinformowało ministerstwo obrony.
Obecnym na miejscu żołnierzom nie udało się ugasić ognia, wskutek czego przerzucił się on na czołg, który stał obok. Następnie płomienie objęły kolejne trzy maszyny. Były to czołgi T-64 Bułat.
"Mamy pewne podejrzenia, tym bardziej, że te czołgi były niedawno sprawdzane i były w normalnym stanie. Wydaje się, że mogła być to dywersja, albo sabotaż" - oświadczył wiceminister Polakow na konferencji prasowej w Kijowie.
W poniedziałek na Ukrainie ogłoszono częściową mobilizację w związku z działaniami Rosji, która najpierw zajęła Krym, a następnie zalegalizowała jego aneksję. Wojska ukraińskie, obawiając się rosyjskiej agresji na inne tereny kraju, koncentrują się obecnie przy północnych i wschodnich granicach Ukrainy. Pilnują także dróg, prowadzących do Autonomicznej Republiki Krymu, uważanej przez władze w Kijowie za nieodłączną część Ukrainy.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.